Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Himalaizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Himalaizm. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 lutego 2022

„Lektury dla kibica” – Samotność na ośmiotysięczniku

Kolejna książka z półki literatury górskiej.

Rozdział 252.

Solo. Moje samotne wspinaczki – Krzysztof Wielicki

Wejście na ośmiotysięczną górę przeraża i przerasta przeciętnego człowieka. Co więc powiedzieć o zdobyciu jej całkowicie samotnie? To jeszcze odwaga czy już szaleństwo? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale ponieważ większość z nas nigdy nie doświadczy tego na własnej skórze pozostaje jedynie o tym poczytać. Taką możliwość daje Krzysztof Wielicki w książce pt. „Solo. Moje samotne wspinaczki”.

„Czy wszystko lub prawie wszystko zależeć będzie jedynie ode mnie?”

„Solo” to wspomnienia samotnych wspinaczek Krzysztofa Wielickiego na najwyższe góry świata – Broad Peak, Lhotse, Dhaulagiri, Makalu, Annapurnę, Sziszapangmę i Nanga Parbat, – ale wbrew tytułowi książki na jej kartach znajdują się również historie innych wypraw.

Tematem przewodnim jest samotne wejście Krzysztofa Wielickiego na Nanga Parbat w 1996 roku. Ten wyczyn został rozbity na kilka rozdziałów przeplatanych innymi wydarzeniami. Dlaczego akurat Nanga Parbat? Odpowiedź jest prosta – właśnie tym wejściem Krzysztof Wielicki zwieńczył zdobycie Korony Himalajów i Karakorum.

„Nie jest łatwo po zdobyciu takiej góry jak K2 zdecydować się na następną.”

Książka nie jest zbyt obszerna, to właściwie lektura na zimowy weekend. Trzeba przyznać, że jest ładnie wydana, zawiera mnóstwo fotografii, co z pewnością podnosi jej ocenę. Na tym jednak plusy książki w zasadzie się kończą. Muszę uczciwie przyznać, iż pozycja ta mnie rozczarowała. Wbrew oczekiwaniom lektura nie wywołuje żadnych emocji. Jest to dość szokujące biorąc pod uwagę, jakie uczucia ogólnie wywołuje himalaizm i związane z nim ludzkie dramaty. Krzysztof Wielicki nabrał chyba znacznego dystansu, gdyż nawet o walce o życie, czy śmierci przyjaciół opowiada „na chłodno”. Takie podejście niestety odebrało lekturze charakter.

Mankamentem jest także konstrukcja książki. Wybranie jednej wyprawy i przeplatanie jej innymi jest może i oryginalne, ale wyszło przede wszystkim chaotycznie, tym bardziej, że pozostałe historie nie zostały ułożone chronologicznie. Liczne wtrącenia i dygresje tylko potęgują zagubienie czytelnika.

 „Trzeba umieć czasem przegrać, chociaż mierzyć należy wysoko.”

Uczucie rozczarowania po lekturze „Solo” związane jest także z małą ilością szczegółów poszczególnych wypraw. W zasadzie tylko przy głównym wątku – wejściu na Nanga Parbat – temat jest wyczerpany. Pozostałe wspomnienia zostały potraktowane po macoszemu. Brakowało mi również refleksji i przemyśleń himalaisty, nie mogę powiedzieć, że ich w ogóle nie było, były, ale w ilości symbolicznej.

Ponadto dosyć niezrozumiałe było umieszczenie wspomnień z akcji ratunkowej na Nanga Parbat z 2018 roku, gdy wyprawa spod K2 wyruszyła na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi, czy też ataku terrorystów w Dolinie Diamir. Te historie akurat wzbudzają emocje i są intrygujące, ale nie miały nic wspólnego z samotnymi wejściami Krzysztofa Wielickiego. Wygląda na to jakby zostały dodane tylko po to, aby zwiększyć objętość książki.

„W tak niskiej temperaturze można zasnąć na amen.”

Mimo wymienionych, dosyć licznych uwag w książce można znaleźć ciekawe informacje. Dlatego też, jeśli ktoś sięgnie po tę pozycję z pewnością nie tylko nacieszy oczy pięknymi zdjęciami, ale i poczyta o himalaizmie.

Krzysztof Wielicki w swoje książce wyjaśnia, kiedy decydował, że chce zdobyć jakąś górę samotnie, odpowiada na pytanie, czy Jerzy Kukuczka „kolekcjonował ośmiotysięczniki”, a także zdradza jak z perspektywy czasu ocenia swoje samotne wejście na Nanga Parbat.

Dowiecie się, które ośmiotysięczniki budzą w nim największy respekt, jaka refleksja naszła go, kiedy skompletował Koronę Himalajów i Karakorum oraz według jakich kryteriów wybrał zespół ratunkowy, który sprowadził Elisabeth Revol z Nanga Parbat.

„Nie ma obowiązku zdobywania Korony.”

Sięgając po tę książkę odkryjecie, który ośmiotysięcznik był pierwszym zdobytym przez człowieka, która ściana jest tą najtrudniejszą w Himalajach, jak parzy się herbatę na wysokości 7000 metrów oraz co w alpinizmie liczy się bardziej: sprawność fizyczna czy głowa.

Podczas której wyprawy zginął pierwszy partner wspinaczkowy Krzysztofa Wielickiego? W ile godzin Krzysztof Wielicki zdobył samotnie Broad Peak? Po którym wejściu na ośmiotysięcznik otrzymał przydomek „Pegaz”? Którą ścianę Lhotse Reinhold Messer nazwał „problemem XXI wieku”?

„Już nie liczy się szczyt […]. Myślę tylko, jak uratować skórę.”

Literatura górska od kilku lat przeżywa prawdziwy rozkwit. I tak jak na początku było to bardzo pożądane zjawisko, tak teraz niestety nastąpił przesyt i spadek jakości wydawanych książek. Tak też jest w przypadku tej pozycji, gdyż w zasadzie nie wiadomo, dlaczego ta książka w ogóle powstała skoro już wcześniej Krzysztof Wielicki obszernie opowiedział o swoim życiu w dwutomowym wywiadzie-rzece pt. „Mój wybór”, a później w książce „Piekło mnie nie chciało”. W obu pozycjach poruszał temat swoich samotnych wypraw.

W związku z powyższym osoby orientujące się w tematyce i życiu himalaisty raczej nic nowego się nie dowiedzą. Jedynie ci, którzy z tą lekturą rozpoczną swoją przygodę z literaturą górską mogą cokolwiek z niej wynieść. Choć z drugiej strony dosyć chaotyczna narracja nie pomoże w uporządkowaniu wiedzy.

„Serce na tak, rozum na nie.”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.




Źródło zdjęcia: własne

 

Powiązane wpisy:

     1. Krzysztof Wielicki. Piekło mnie nie chciało

niedziela, 14 marca 2021

„Lektury dla kibica” – Górskie tragedie

Kolejka książka o tematyce górskiej, a jednak inna.

Rozdział 233.

Siła przetrwania. Największe górskie tragedie – Maciej Piera

Brawura, brak doświadczenia, wadliwy sprzęt, niesprzyjające warunki pogodowe, zaniedbania, niedopatrzenia, błędne decyzje, czy też zwykły wypadek losowy, albo po prostu pech. Przyczyn górskich tragedii może być wiele, tak jak wiele było wypadków w górach. Które z nich można jednak określić mianem największych? Na to pytanie odpowiada Maciej Piera w książce „Siła przetrwania” wydanej nakładem Wydawnictwa Pascal.

„Za działanie za wszelką cenę wbrew rozsądkowi w górach można zapłacić życiem.”

Historie znajdujące się na kartach książki to największe górskie tragedie danego kraju albo konkretnych gór. Najtragiczniejsze pod względem liczby ofiar. Dlatego też tytuł lektury „Siła przetrwania” jest raczej nietrafiony, w przeciwieństwie do jego drugiej części – „największe górskie tragedie”, – która właściwie oddaje tematykę poruszaną przez autora.

Maciej Piera przypomina największą katastrofę lawinową w Tatrach, najpoważniejszą tragedię w historii bułgarskiego alpinizmu, czarny dzień ratownictwa górskiego, czy też dramatyczną wyprawę nazwaną „najdłuższą agonią w historii wspinania.” W zasadzie tylko jeden rozdział nie pasuje do powyższego schematu. To opis życia i śmierci Christa Prodanowa, ikony bułgarskiego himalaizmu. Dla mnie dosyć niezrozumiały wybór, choć historia bardzo interesująca.

„Podłoże uciekło wspinaczom spod nóg […], a młodzi ludzie zaczęli bezradnie zsuwać się w dół, niknąc w masie świeżego puchu.”

Książka podzielona została na trzy części: tragedie tatrzańskie, europejskie oraz na świecie. W każdej z nich autor przedstawia kilka odrębnych historii. Odtwarza przebieg wypadków, akcji ratunkowych, a następnie wskazuje przyczyny tragedii. Niejednokrotnie przybliża także sylwetki uczestników opisywanych wydarzeń. Zaprezentowane fakty uzupełniają zaś relacje i wspomnienia ocalałych, świadków bądź ratowników. Czytając tę książkę nie sposób nie docenić ogromnej pracy autora, którą niewątpliwie włożył, aby jak najdokładniej odtworzyć każdą historię.

Kilka słów warto jeszcze poświęcić aspektom graficznym lektury. Okładka, co prawda nie zachwyca, ale zgodnie ze znanym przysłowiem nie oceniamy książki po okładce, tylko zaglądamy do wnętrza. A środek lektury to pozytywy. Sporym walorem książki i dopełnieniem jej treści są liczne fotografie oraz mapy z zaznaczonymi miejscami opisywanych tragedii. Natomiast duża i przejrzysta czcionka sprawia, że wzrok się nie męczy, choć niektórzy stwierdzą pewnie, że to sztuczne zwiększenie objętości książki.

 „Wyglądało na to, że sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli.”

Sięgając po tę lekturę dowiecie się ile ofiar straciło życie w największej tatrzańskiej tragedii związanej z zejściem lawiny, poznacie rozmiary owej lawiny, a nawet genezę jej powstania, w miejscu gdzie notuje się zejście lawin raz na około… 30 lat!

Przeczytacie tekst dramatycznego listu, który ostatkiem sił napisał niemiecki alpinista umierający w obozie na Nanga Parbat. Poznacie szereg błędnych decyzji opiekunki grupy z Edynburga, które doprowadziły do największej tragedii górskiej w historii Wielkiej Brytanii.

„Każda upływająca godzina pogarszała sytuację. Śnieg był wszędzie.”

Prześledzicie pokrótce historię górskiego ratownictwa lotniczego i dowiecie się, kiedy w polskich górach przeprowadzono pierwszą akcję ratunkową z użyciem śmigłowca. Przeczytacie również, dlaczego z pozoru nieskomplikowana akcja zakończyła się największą tragedią ratowników w Tatrach.

Odkryjecie, jakie zjawisko określa się mianem deski śnieżnej, co na szczycie Lhotse zostawił pierwszy Bułgar na ośmiotysięczniku, członkowie, której wyprawy stali się prekursorami budowania jaskiń śnieżnych oraz kto jako pierwszy zdobył Lhotse solo, bez użycia dodatkowego tlenu.

„Nie zawsze warto i nie za wszelką cenę.”

Choć „Siła przetrwania” jest jedną z wielu książek górskich na polskim rynku literatury sportowej to z pewnością wyróżnia się tematyką. Wcześniej o górskich wypadkach można było przeczytać nieco na kartach takich pozycji jak „Lekarze wgórach. Bohaterowie drugiego planu”, czy też „Niech to szlak! Kronika śmierci w górach”. W przeciwieństwie jednak do tych lektur książka autorstwa Macieja Piery dotyczy wyłącznie górskich tragedii, a autor z podjętego zadania wywiązał się całkiem dobrze. Wydarzenia przedstawione na kartach książki są nie tylko świetną lekcją górskiej historii, ale przede wszystkim mogą stanowić przestrogę i naukę dla każdego czytelnika.

„[…] takie są zimowe góry: niebezpieczne, nieprzewidywalne i groźne.”

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.

 


Źródło zdjęcia: własne

 

Powiązane wpisy:

    1. Niech to szlak! Kronika śmierci w górach

    2. Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu

wtorek, 22 grudnia 2020

„Lektury dla kibica” – W cieniu góry gór

Kolejna pozycja do kolekcji w kategorii ‘literatura górska’.

Rozdział 231.

W cieniu Everestu – Magda Lassota

Nietrudno zauważyć, iż ostatnie parę lat to prawdziwy boom na książki o tematyce górskiej. Nic dziwnego, że do kolejnych premier czytelnicy podchodzą już z pewną rezerwą. Jednak wśród ogromu górskich pozycji można znaleźć także książki nietuzinkowe. Jedną z nich jest lektura „W cieniu Everestu” autorstwa Magdy Lassoty.


„Trudno uwierzyć, że przed oczami mamy najwyższy szczyt świata.”

Czym więc różni się książka Magdy Lassoty od innych poruszających tę tematykę? Po pierwsze została napisana przez podróżniczkę i fotografkę, nie alpinistkę. „W cieniu Everestu” to nie kolejny życiorys znanego himalaisty, ale historie zwykłych ludzi, którzy zapragnęli stanąć na szczycie najwyższej góry świata. I co równie ważne to perspektywa wypraw komercyjnych, o których nikt dotąd tak obszernie nie opowiadał.

Magda Lassota wybrała się w Himalaje, aby dowiedzieć się, kim są ludzie chcący zdobyć dach świata, co ich motywuje, czego się boją oraz co nimi kieruje, a także, dzięki komu ich marzenia mogą się urzeczywistnić. W bazie pod Everestem przeprowadziła dziesiątki rozmów o górze gór, wspinaczce, ale także o życiu, marzeniach, rodzinie. To wszystko w połączeniu z jej własnymi doświadczeniami z dwumiesięcznego pobytu pod ośmiotysięcznikiem złożyło się na niezwykle wciągający i interesujący reportaż.

„Półtora procent wspinających się na Everest zginie, a mimo to ludzie próbują.”

Omawiana lektura to swoista podróż. Począwszy od krótkiej biografii autorki i wyjaśnienia narodzin pomysłu projektu W cieniu Everestu, poprzez przygotowania i zbieranie funduszy na wyprawę w Himalaje, poszczególne etapy podróży oraz mnóstwo wywiadów, aż po przedstawienie dalszych losów bohaterów książki już „po Evereście”, a nawet ukazanie jak ewentualne zdobycie góry gór zmieniło ich życie.

Kim są bohaterowie „W cieniu Everestu”? Jak już zostało wspomniane to zwyczajni ludzie. Pracownik DHL-u, informatyk, dyrektor finansowy w korporacji, czy psychiatra dziecięcy. Osoby samotne, małżonkowie, matki i ojcowie. Ludzie w różnym wieku, różnych kultur i narodowości. Ludzie, którzy na wyprawę oszczędzali kilka lat, znaleźli sponsora, musieli wziąć gigantyczne kredyty, bądź są milionerami. To historie wspinaczy, Szerpów, lekarzy, właścicieli i przewodników agencji.

„Idzie na najwyższą górę świata i śmierć staje się bardzo realna.”

Czytając reportaż Magdy Lassoty odnosi się wrażenie jakby samemu było się uczestnikiem wyprawy. Autorka zabiera czytelnika na trekking do bazy pod Everestem oraz dokładnie po niej oprowadza, przedstawia członków i klientów poszczególnych agencji, prowadzi do najwyższej położonego szpitala polowego na świecie, a nawet kafejki internetowej. Szczegółowo opowiada jak wygląda codzienne życie pod ośmiotysięcznikiem.

Wraz z nią poznajemy kolejnych bohaterów rozmów, zasiadamy do posiłków, boimy się o wspinaczy wyruszających na szczyt. Wreszcie próbujemy znaleźć odpowiedź na ważne pytania. Co takiego ma w sobie Everest, że co roku przyciąga setki ludzi ryzykujących dla niego swoje życie? Czy ta góra naprawdę warta jest wydania oszczędności życia? Jak komercjalizacja Everestu niszczy jego wyjątkowość? Czy obecnie stanięcie na dachu świata to faktycznie tylko kwestia pieniędzy i każdy może tego dokonać?

„[…] niektóre kraje mają ropę, Nepal ma Everest. Próbuje na nim zarobić, ile tylko się da.”

„W cieniu Everestu” to książka pełna emocji wyrażonych nie tylko słowami, ale także poprzez fantastyczne fotografie. Magda Lassota swoim rozmówcom zrobiła piękne zdjęcia portretowe. Każda z twarzy to osobna historia, inne emocje. Wspaniałe uzupełnienie treści lektury. Nie sposób także nie docenić świetnej okładki, a także najwyższej jakości wydania książki. Wszystko od papieru, czcionki po format zdjęć jest wyłącznie na plus.

 „Poza szerpami wszyscy potrzebują czasu na przyzwyczajenie się do dużej wysokości.”

Oprócz poznania intrygujących ludzkich historii z lektury można dowiedzieć się również kilku ciekawostek. Przeczytacie, o której górze mówi się, że jest przepustką na Everest, czy też ile tysięcy dolarów płacą agencje Szerpom za wprowadzenie klienta na szczyt. Odkryjecie, na co głównie choruje się pod Everestem, który miesiąc jest tym najlepszym na zdobycie dachu świata oraz jakie menu serwują kucharze w bazie. Ponadto dowiecie się, czy pod Everestem można robić pranie i dlaczego popołudniu nikt w bazie nie chce się kąpać, jak również ile w Himalajach kosztuje dostęp do Internetu.

„Każdy, kto twierdzi, że wspiął się na Everest bez poręczówek, kłamie.”

„W cieniu Everestu” to przede wszystkim książka o ludziach, nie o Evereście, górach czy wspinaniu. Choć oczywiście te wątki są ze sobą ściśle połączone. Po tę pozycję powinien sięgnąć każdy zainteresowany tematyką górską, niezależnie od opinii na temat wypraw komercyjnych. Doprawdy świetny reportaż. Bardzo pozytywne zaskoczenie jak na debiut literacki autorki!

„Śmierć to los nas wszystkich. Czemu by nie zginąć, robiąc coś, co się kocha?”

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.

 

Źródło zdjęcia: własne

 

Powiązane wpisy:

    1. Spod zamarzniętych powiek

    2. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszympolskim himalaiście

    3. Krzysztof Wielicki. Piekło mnie niechciało

    4. Himalaistki. Opowieść o kobietach, którepokonują każdą górę

    5. Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponadmarzeniami

    6. Rozmowa z Górą

niedziela, 12 kwietnia 2020

„Lektury dla kibica” – Czy przyleciał z nami lekarz?

Himalaizm z zupełnie innej perspektywy. 

Rozdział 218.

Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu – Fusek Wojciech , Porębski Jerzy

Ich nazwiska nie są powszechnie znane. Rzadko, kiedy stawali na górskim szczycie. Czasem nawet nie opuszczali bazy. Nie pisały o nich gazety, nie mówiono o ich wyczynach w telewizji. Nikt nie śledził ich kolejnych kroków. Pomimo to bez nich często nie byłoby sukcesu danej wyprawy, a co ważniejsze niektórzy wspinacze w ogóle nie wróciliby z dalekich Himalajów. Lekarze, bo o nich mowa, w górach zwykle odgrywają drugoplanowe role. Jednak dzięki książce „Lekarze w górach” mogli, choć na chwilę wyjść z cienia i zostać głównymi bohaterami, a szersza publika przeczytać o ich dokonaniach.

„Dla nich zdobycie szczytu jest najważniejsze.
A dla lekarza liczy się to, żeby nie dopuścić do tragedii.”

„Lekarze w górach” to pozycja o wspinaniu i himalaizmie z zupełnie nowej perspektywy. Tak bardzo inna od wcześniejszych tego typu publikacji. Pierwszy raz ktoś pisząc o himalaizmie nie skupił się na zdobywcach kolejnych ośmiotysięczników. Chciałoby się napisać: wreszcie! Wreszcie jakaś odmiana, do tego niezwykle ciekawa.

Lektura ukazuje kulisy pracy – przede wszystkim polskich – medyków w Himalajach, począwszy od aklimatyzacji i choroby wysokościowej, poprzez wypadki, aż po rzadko poruszany wątek dopingu. To książka pełna ciekawych historii, anegdot i cennych informacji. Rzecz jasna z racji tematyki nie brakuje w niej dramatycznych wspomnień, czy też relacji z nie zawsze udanych akcji ratunkowych. Jednak to nie tylko książka naznaczona śmiercią i tragediami. Na kartach lektury znajduje się także wiele historii zakończonych happy-endem, a nawet zabawnych perypetii.

„Powrót w doliny, gdzie jest wyższe ciśnienie, leczy wiele górskich dolegliwości. A wyjście wysoko wiele ukrytych chorób odkrywa.”

Autorzy książki wielokrotnie oddają głos uczestnikom wypraw, nie tylko lekarzom, ale i himalaistom. Dzięki czemu otrzymujemy relacje „z pierwszej ręki”. Oprócz opisu kolejnych przygód, autorzy przybliżają również sylwetki medyków, a nawet ukazują jak z biegiem lat zmieniała się medycyna w górach, znaczenie badań himalaistów, czy też rola lekarzy na wyprawach. 

Rozdziały są tematyczne. Narracja nie nuży, a książka naprawdę wciąga. Czyta się z dużym zainteresowaniem. W dodatku pozycja została ubogacona ciekawymi fotografiami. 

Dla osób obeznanych w tej tematyce część przedstawionych treści będzie powtórką, ale przytaczane anegdoty opisane są z nowej perspektywy, więc z pewnością nawet ktoś, kto „zjadł zęby na himalaizmie” zostanie czymś zaskoczony. Zaś wątki czysto medyczne uzupełnią posiadaną dotychczas wiedzę o funkcjonowaniu człowieka w górach.

„Oczywiście tam, wysoko zdarzają się cuda, nie tylko dlatego, że bliżej do nieba.”

W książce znajduje się wiele niesamowitych medycznych historii. Dowiecie się, kto zdiagnozował u siebie zapalenie wyrostka robaczkowego i… sam się zoperował, czy też, który polski lekarz musiał wbić igłę w własną klatkę piersiową, aby pozbyć się odmy zgniatającej mu płuco. Odkryjecie, co w Himalajach lekarz potrafi zrobić na drutach, czy też jak zakończyła się operacja chirurgiczna przeprowadzona w namiocie przy prawie minus 30 stopniach. Przeczytacie, w jaki sposób doktor nastawił zwichnięty bark wspinacza… przez radiotelefon.

„[…] wczołgał się do namiotu i mówi:
- Tu zostaję.
- Stary, zostajesz, to umierasz, innej opcji nie ma.”

Równie ciekawym rozdziałem omawianej książki są świadczenia medyczne udzielane przez lekarzy poszczególnych wypraw miejscowej ludności podczas marszu do bazy. Przeczytacie historię o cudownym wyzdrowieniu umierającego na zapalenie płuc dziecka oraz prześledzicie operację czyraka niespodziewanie zakończoną błyskawicznym sukcesem. Zatrzymacie się przy wspomnieniach dramatycznego porodu, a następnie odkryjecie, jaką chorobę zgłaszał tragarz pokazując gest podrzynania gardła.

„W górach udaje się oszukać organizm, ale […] tylko na chwilę.”

Czytając tę lekturę dowiecie się jak zmienia się funkcjonowanie człowieka w zależności od wzrastającej wysokości oraz co jest najczęstszą przyczyną zgonów związanych z chorobą wysokościową. Odkryjecie, co można znaleźć w obozowej apteczce, czy też o ile spadają zdolności intelektualne człowieka na wysokości 8000 metrów. Przeczytacie również, co zrobić w przypadku wystąpienia ślepoty śnieżnej, a także, dlaczego zażycie substancji wspomagających podczas ataku szczytowego jest czystym szaleństwem. 

„W strefie śmierci nawet leżenie wyniszcza organizm.”

Dowiecie się, co zrobił organizator jednej z wypraw, że otrzymał mandat z paragrafu mówiącego o karach za zaśmiecanie gór. Odkryjecie, na który szczyt wiedzie szlak pomiędzy ciałami zmarłych wspinaczy. Ponadto poznacie cichego bohatera słynnej akcji ratunkowej na Nanga Parbat, zakończonej ocaleniem Francuzki Eli Revol.

„Na twarzy malował się niewysłowiony ból.”

Jakie ciśnienie panuje na Evereście? Na jakiej wysokości zaczyna się tzw. strefa śmierci? W czym tkwi sekret wyjątkowej wydolności Szerpów? Czy można spaść z wysokości 400 metrów i przeżyć? Jakie jest prawidłowe tempo zdobywania aklimatyzacji?

„Lekarze w górach” to połączenie relacji z wypraw i tematów ściśle medycznych. Bez wątpienia świetne uzupełnienie wcześniej przeczytanych książek górskich. Oryginalna pozycja, którą warto się zainteresować. 

„To nie stadion czy basen, lecz strefa śmierci.”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.


Źródło zdjęcia: własne

Powiązane wpisy:
   1. Spod zamarzniętych powiek
   2. Krzysztof Wielicki. Piekło mnie nie chciało
   3. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
   4. Erhard Loretan. Ryczące ośmiotysięczniki
   5. Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami
   6. Rozmowa z Górą
   7. Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę

środa, 22 stycznia 2020

„Lektury dla kibica” – Nie dla nieba, nie dla piekła

Książka dla zafascynowanych górami i himalaizmem.

Rozdział 212.

Krzysztof Wielicki. Piekło mnie nie chciało – Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski

Zaledwie trzech Polaków w historii zdobyło Koronę Himalajów i Karakorum, czyli weszło na wszystkie czternaście ośmiotysięczników. Jednym z nich, obok Jerzego Kukuczki i Piotra Pustelnika, jest Krzysztof Wielicki. Pierwszy zimowy zdobywca Everestu, Kanczendzongi i Lhotse. Człowiek, który w ciągu jednej doby wyszedł z bazy, wszedł na Broad Peak i wrócił. Samotny zdobywca sześciu ośmiotysięczników. Laureat Złotego Czekana za całokształt osiągnięć górskich. Legenda polskiego himalaizmu, której życiorys postanowili spisać Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski, autorzy wydanej w 2016 roku biografii Jerzego Kukuczki.

„[…] niebo mnie nie chciało, zaś piekło najwyraźniej zignorowało.”

Biografia Krzysztofa Wielickiego pt. „Piekło mnie nie chciało” rozpoczyna się od pierwszego w historii zimowego zdobycia Everestu, którego Wielicki dokonał wraz z Leszkiem Cichym w 1980 roku. Następnie wzorem wielu książek biograficznych autorzy wracają do bardziej odległej przeszłości i opowiadają kilka historii z dzieciństwa i młodości głównego bohatera. Myli się jednak ten, kto oczekiwałby, że dalsza część lektury będzie przebiegała już chronologicznie. Autorzy zaskakują, gdyż ponownie opisują zimową wyprawę na Everest, tym razem z większymi szczegółami. 

W kolejnych rozdziałach poznajemy kulisy innych wypraw Krzysztofa Wielickiego, w tym na Broad Peak, Manaslu, Lhotse, Annapurnę, czy też Kanczendzongę. Pomiędzy nimi autorzy opowiadają o prywatnym życiu himalaisty. Zaś na ostatnich stronach lektury znajduje się historia najnowsza, czyli Krzysztof Wielicki w roli kierownika wyprawy „K2 dla Polaków”. Całość została ubogacona ciekawymi fotografiami. 

„Rozum nakazuje przerwać wyprawę, ale serce rwie się do góry.”

Część historii opowiadają współtowarzysze podróży Wielickiego, jego rodzina, a także sam himalaista. Na kartach książki znajdują się zarówno wypowiedzi, jak i fragmenty pamiętnika Krzysztofa Wielickiego. Te ostatnie mają szczególną wartość, gdyż to myśli spisane „na gorąco”, w czasie poszczególnych wypraw. 

Szkoda jednak, że autorzy nie zdecydowali się częściej oddać głosu głównemu bohaterowi. Nie można było tego zrobić przy biografii Jerzego Kukuczki, z wiadomych względów, ale w tym przypadku według mnie nie wykorzystano możliwego potencjału.

„Śmierć zajrzała mi w oczy”

Wspomniana wcześniej zaburzona chronologia występuje nie tylko w pierwszych rozdziałach książki, ale czasem także na kolejnych kartach lektury. Niestety wprowadza to nieco chaosu. Co więcej w pewnym momencie sami autorzy chyba trochę się w tym wszystkim pogubili. Najpierw, bowiem czytamy, iż Wielicki jest ojcem trójki dzieci, a za kilka stron, że trzeci potomek dopiero przychodzi na świat. 

Mimo to książkę dosyć dobrze się czyta, napisana została przystępnym językiem, choć szczerze mówiąc lektura „nie porywa”. Jako interesującą odbiorą ją z pewnością czytelnicy, dla których będzie to pierwsza lub jedna z pierwszych książek o himalaizmie. Dla osób obeznanych w omawianej tematyce oraz tych, którzy przeczytali już kilka takich pozycji wiele treści przedstawionych w biografii Wielickiego będzie bardziej powtórką aniżeli wielkim odkryciem.

„Znam potęgę przyciągania szczytu, który jest na wyciągnięcie ręki.”

Sięgając po tę książkę dowiecie się jak zaczęła się przygoda Krzysztofa Wielickiego z górami i wspinaczką, czy też, w jaki sposób wraz z pozostałymi członkami Klubu Wysokogórskiego w Katowicach zdobywał fundusze na wyprawy. Odkryjecie, jakie cechy anatomiczno-fizjologiczne dawały mu przewagę w górach, po co zabrał ze szczytu Everestu kilka garści śniegu, czy K2 jest jego Świętym Graalem, a także, kto i dlaczego nadał mu przydomek Pegaz.

„Nie idziemy przecież w góry, żeby się zabić […].”

Przeczytacie, który szczyt Krzysztof Wielicki zdobył w gorsecie ortopedycznym, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa, dlaczego nigdy przed wyprawą w góry nie zostawił testamentu oraz jak zdobył Broad Peak a następnie zszedł ze szczytu w niecałą dobę! Dowiecie się jak wygląda wigilia w himalajskiej bazie, co oznacza nazwa Nanga Parbat, co stanowi największą pułapkę Broad Peaku, jak również, co Krzysztof Wielicki czuł po zdobyciu Korony Himalajów i Karakorum. 

„[…] wejście na szczyt to dopiero połowa sukcesu. Trzeba jeszcze zejść.”

Który ośmiotysięcznik uważany jest za najłatwiejszy, a który nazywany Górą Mordercą? Jak ludzki organizm reaguje na dużych wysokościach? Jaką temperaturę odnotowuje się zimą na szczytach ośmiotysięczników? W jaki sposób rozpoznać obrzęk mózgu? Dlaczego nie powinno się wchodzić na sam wierzchołek Kanczendzongi?

„Ciągle powtarzam, że góry nie zabijają, to człowiek popełnia błędy.”

„Piekło mnie nie chciało” to książka pozwalająca poznać życie Krzysztofa Wielickiego. Lektura naszpikowana wyprawami, przygodami i wielkimi osiągnięciami. To także książka pełna trudnych pytań, dylematów etycznych, śmierci i ludzkich tragedii. Krótko mówiąc pozycja ukazująca świat himalaizmu od podszewki.

„Ludzie do życia potrzebują tlenu, ja potrzebuję jeszcze gór.”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.


Źródło zdjęcia: własne

Powiązane wpisy:
   1. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
   2. Spod zamarzniętych powiek
   3. Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami
   4. Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę

piątek, 3 maja 2019

„Lektury dla kibica” – Numer trzy

Książka dla pasjonatów himalaizmu.

Rozdział 193.

Erhard Loretan. Ryczące ośmiotysięczniki – Erhard Loretan, Jean Ammann 

Gdyby zapytać przypadkowo spotkane osoby o największe postaci himalaizmu, o zdobywców wszystkich czternastu ośmiotysięczników, czyli Korony Himalajów i Karakorum, z dużym prawdopodobieństwem większość wymieniłaby Reinholda Messnera i Jerzego Kukuczkę. Niewielu jednak wspomniałoby trzeciego na tej zaszczytnej liście, czyli Erharda Loretana. Dlatego też warto sięgnąć po książkę „Ryczące ośmiotysięczniki”, aby poznać historię tego mało popularnego, aczkolwiek równie wybitnego, co wyżej wymieniona dwójka, himalaisty.

„Nigdy nie zadawałem sobie pytania, dlaczego się wspinam – tak jak nigdy nie zadawałem sobie pytania, dlaczego żyję.”

„Ryczące ośmiotysięczniki” to zaktualizowana wersja książki, która po raz pierwszy została opublikowana w 1996 roku. Wbrew popularnemu obecnie trendowi nie rozpoczyna się więc od przełomowego momentu w życiu Erharda Loretana, ale początkiem jego fascynacji górami i wspinaczką. Chronologicznie poznajemy kolejne osiągnięcia Szwajcara, zarówno te najbardziej spektakularne, czyli zdobywanie szczytów mierzących ponad osiem tysięcy metrów, jak i relacje z pozostałych wypraw. Wśród tych ostatnich między innymi stanięcie na szczycie Mount Epperly na Antarktydzie, co Loretan uczynił, jako pierwszy człowiek na świecie.

„Zrobiłbym wszystko, nawet najgłupszą rzecz, byle tylko wyruszyć w góry.”

Czytając tę pozycję odnosi się wrażenie, że Loretan żył w górach, non stop się wspinał i zdobywał kolejne szczyty. Właściwie poza wspomnieniami z kolejnych wypraw nie poruszył innych tematów. Góry i wspinaczka były jego pasją i całym życiem, co doskonale zostało ukazane w książce. 

Pod koniec każdego rozdziału zawierającego wspomnienia wyczynów Loretana znajduje się komentarz napisany przez współautora książki Jeana Ammanna. To niezwykle wartościowy element „Ryczących ośmiotysięczników”. Dziennikarz przedstawia sylwetki osób blisko związanych z Loretanem. Zasypuje czytelnika ciekawostkami oraz wyjaśnia wiele aspektów dotyczących himalaizmu. Zdradza fakty dotyczące jego życia prywatnego, które na zawsze go naznaczyły. Ponadto ostatni rozdział lektury poświęca śmierci Erharda Loretana.

„Bardzo szybko zrozumiałem, że góry to gra i tak jak w każdej grze obowiązują tu określone reguły.”

Bez wątpienia wyczyny szwajcarskiego himalaisty były ekstremalnie trudne i godne podziwu. Jednak czytając tę lekturę w ogóle się tego nie odczuwa. Wszystko wydaje się proste, wręcz zwyczajne. Takie wrażenie spowodowane jest specyficznym podejściem Szwajcara do własnych osiągnięć. Loretan nie uznawał ich, bowiem za bohaterskie. Do gór podchodził z wielkim szacunkiem, a wszelkie komercyjne ekspedycje go irytowały. O swoich wyprawach opowiadał nie tylko ciekawie, ale także z pewnym dystansem, a czasem nawet humorem. To wszystko sprawia, że właściwie od pierwszych stron czujemy dużą sympatię do himalaisty. Lektura jest bardzo dobrze napisana, czyta się wręcz błyskawicznie. 

„[…] alpinista, choć nie należy go mylić z masochistą, uwielbia ocierać się o granice wytrzymałości.”

Sięgając po pozycję „Ryczące ośmiotysięczniki” dowiecie się, kim Loretan chciał zostać w dzieciństwie oraz czy udało mu się to dziecięce marzenie spełnić w dorosłym życiu. Przeczytacie, z kim odbył pierwsze większe wspinaczki, a także, co najbardziej podobało mu się w samotnych wyprawach. Odkryjecie, jaki miał styl wspinaczki, czy też, kiedy Wojciech Kurtyka stał się legendą. Dowiecie się również, dlaczego Andy to góry osobliwe, a nawet, jaką teorię na temat szczęścia wyznają alpiniści. 

Przeczytacie jak Szwajcar zdobył trzy ośmiotysięczniki w ciągu… piętnastu dni! A Everest w czterdzieści trzy godziny! Dowiecie się, dlaczego ekspedycja na Makalu, choć zakończona sukcesem, nie budziła w nim szczególnej dumy. Odkryjecie także jak istotny był dla Loretana wyścig o Koronę Himalajów i Karakorum.

„Zapewniam, że trudniej walczyć z ludzką głupotą niż z górą. W górę można wbić haki.”

Choć znaczna część wypraw zakończyła się pomyślnie, to rzecz jasna nie zabrakło również wśród nich niepowodzeń, wypadków, a także najgorszych scenariuszy, czyli śmierci partnerów Loretana. Tych przykrych wydarzeń Szwajcar również nie pominął. Jednym z najbardziej dramatycznych epizodów była powolna śmierć Pierre’a-Alaina Steinera podczas wyprawy na Czo Oju, który umierał na oczach Loretana. Innym trudnym momentem było zasypanie przez lawinę, w wyniku, którego rdzeń kręgowy Szwajcara został zmiażdżony w 90 procentach! Dowiecie się jak przebiegała akcja ratunkowa, a także, w jaki sposób pomimo tak groźnego wypadku udało mu się wrócić nie tylko do zdrowia, ale przede wszystkim do wspinania się.

„Nikt nie potrafi sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy patrzy się na konającego przyjaciela i czuje się całkowitą bezradność w obliczu życia, które powoli ulatuje.”

Odkryjecie, co dzieje się w ciele człowieka, który wspiął się na wysokość 8000 metrów, czyli, na czym polega choroba wysokościowa. Dowiecie się, jakie mechanizmy wykorzystuje ludzkie ciało, by radzić sobie z wysokością. Przeczytacie nawet, dlaczego alpiniści często zmagają się z… hemoroidami. 

Co oznacza nazwa Kanczendzonga? Którą górę alpiniści nazywają „fabryką marzeń”? Ile litrów płynów należy przyjmować na dużych wysokościach? Co w żargonie alpinistów oznacza stwierdzenie, że zbocze jest „cykorne”?

„[…] zdobywanie ośmiotysięcznika to stąpanie jedną nogą w zaświatach.”

Podsumowując „Ryczące ośmiotysięczniki” to pozycja, która pozwala poznać życie i osiągnięcia jednej z największych postaci himalaizmu. Dlatego też bez wątpienia powinna znaleźć się na liście lektur obowiązkowych każdego fana himalaizmu. 


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.



Źródło zdjęcia: własne

Powiązane wpisy:
   1. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
   2. Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami
   3. Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę

poniedziałek, 5 listopada 2018

„Lektury dla kibica” – Człowiek gór

Książka dla miłośników gór i himalaizmu.

Rozdział 174.

Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami – Rafał Fronia

Po wydarzeniach pod Nanga Parbat zainteresowanie himalaizmem w naszym kraju znacznie wzrosło. Doskonale widać to w księgarniach, na półkach, których można znaleźć coraz więcej pozycji o tematyce górskiej. Jedną z nowszych lektur jest książka „Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami”.

„Góry, najczystsza z form rywalizacji i zmagań. Bez polityki, dopingu i układów.”

„Anatomia Góry” to pozycja inna niż wszystkie. Osobista, bezpośrednia, prawdziwa. W zasadzie mogłaby nosić tytuł Anatomia człowieka w górach, bowiem Rafał Fronia obnaża się przed czytelnikiem. Dzieli swoimi uczuciami, refleksjami i przeżyciami, których doświadczał podczas kolejnych wypraw. Na karty lektury (a wcześniej pamiętników i dzienników) przelał swoje myśli i emocje. 

Rafał Fronia za pomocą słów przenosi czytelnika w swój świat. Niejednokrotnie podczas czytania czułam jakbym siedziała wraz z nim w namiocie, trzęsła się z przeraźliwego zimna i codziennie jadła to samo śniadanie. Lekturę dobrze się czyta, a także ogląda. To w zasadzie książka – album, której sporą wartość stanowią zdjęcia. 

„Góra sama w sobie jest tylko drogą, a celem jest sama wspinaczka […].”

Oceniając „Anatomię Góry” trzeba zwrócić uwagę nie tylko na liczne pozytywy, ale i na słabsze strony lektury. Tak jak opisy wypraw naprawdę ciekawią, tak pierwsze rozdziały nie zachwycają, a wręcz dezorientują. Pomiędzy wspomnienia o początkach wspinaczkowej pasji Rafała Froni został wpleciony rozdział o Denisie Urubko i jego zachowaniu pod K2. Chronologia całkowicie zaburzona, jednak, co ważniejsze czytelnik sam musi się domyśleć, o jakie wydarzenie chodzi i o kim autor opowiada, gdyż podaje tylko imię, a nazwę wyprawy można znaleźć dopiero w ostatnim akapicie rozdziału. 

W związku z powyższym bez wątpienia to książka dla zorientowanych – przynajmniej ogólnie – w tematyce i wydarzeniach górskich. Z drugiej strony osoby zafascynowane himalaizmem z pewnością czytały publikowane przez Rafała Fronię dzienniki z Narodowej Zimowej Wyprawy na K2, więc część książki będzie dla nich swoistym déja vu. Jednak nawet to nie powinno nikogo zniechęcać, gdyż opisy pozostałych wypraw z pewnością zainteresują każdego miłośnika gór.

„Wysokość! Niszczyciel życia, strefa śmierci. Zabójca.”

Czytając tę książkę poznacie sporo ciekawostek. Dowiecie się, kiedy na równiku zapada noc oraz kiedy w Ameryce Południowej rozpoczynają się ataki szczytowe. Odkryjecie, po co himalaiście krem z filtrem UV100, czy też, dlaczego ludzie uczuleni na jajka nie mogą zostać himalaistami. Odwiedzicie Katmandu, odkryjecie jak wygląda to miasta, jakie wzbudza uczucia oraz czego można się spodziewać wybierając się w ten rejon świata.

„Pędzi na mnie biała ściana. Potężna, jak z filmu o tanich efektach. […] Myśli zagłusza ryk. […] Laaawiiinaaa!”

Dowiecie się, co Rafał Fronia wskazuje, jako – jedyny – minus Alp, za co Rosjanie chcieli go zlinczować w Kirgistanie oraz jak duże korki można zastać pod Everestem. Odkryjecie, czemu służy rytuał pudży odprawiany w bazie, jak duże bagaże zabierają tragarze idący po lodowcu, czy też, jak wielki może być upał, choć wkoło znajdują się tony śniegu.

„Wiara i nadzieja, ta zamarza ostatnia.”

Himalaista zdradza, kiedy przychodzi radość ze zdobycia szczytu. Komentuje komercyjne wspinanie na Everest. Wspomina akcję ratunkową pod Nanga Parbat. Opowiada także jak płynie życie w bazie oraz przedstawia monotonię zimowych dni himalaisty. Zdradza, co kucharz oferuje w swoim menu, czy też jak wygląda kąpiel przy -21°C.

„Bardzo zimno, czuję, jak wszystko zamarza. Zamarza mi mózg. Zamarza i boli.”

Himalaizm to bardzo poważna sprawa. Jednak tak jak wszędzie w życiu i tam nie brakuje zabawnych sytuacji. Przeczytacie jak Polacy łowili ryby pod Everestem na 5200 m n.p.m. wprawiając tym samym w osłupienie Irańczyków. Dowiecie się nawet, po co Polakowi w Himalajach wielki, kolorowy parasol.

„To nieprawdopodobne, ale można zabłądzić, idąc na szczyt.”

Rafał Fronia zabierze Was do niezwykłego wnętrza groty lodowej. Wraz z nim znajdziecie się w samym środku lawiny. Przeżyjecie wybuch wulkanu. Pasja autora jest ekstremalna, więc i opowieści znajdujące się na kartach książki są ekstremalne. Jednak w „Anatomii Góry” nie chodzi o przygody, a o człowieka. To podróż do wnętrza himalaisty. Ta lektura to niepowtarzalna okazja by poznać jego myśli, inspiracje i lęki.

„Ile istnień pochłonęła pasja, bo to nie Góry zabijają ludzi, tylko ludzie giną w Górach.”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.



Źródło zdjęcia: własne

Powiązane wpisy:
   1. Spod zamarzniętych powiek
   2. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
   3. Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę

piątek, 4 maja 2018

„Lektury dla kibica” – Kobiety gór

Po raz kolejny w cyklu książkowym tematyka górska.

Rozdział 162.

Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę – Mariusz Sepioło

Himalaizm to od pewnego czasu gorący temat. Dziedzina, którą jeszcze niedawno interesowali się nieliczni, ostatnio stała się bardzo populara. Himalaizm jest obecny w mediach, a także coraz częściej wśród literatury sportowej. Zazwyczaj wydawcy prezentują pozycje dotyczące męskiej części środowiska wspinaczy. Dotychczas czytelnicy mogli sięgnąć m.in. po biografię Jerzego Kukuczki, czy też książkę Adama Bieleckiego. Chcąc natomiast poznać historie wspinających się kobiet warto zajrzeć do pozycji „Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę”.

„Kiedy mówiono jej, że coś jest niemożliwe, ona natychmiast to realizowała.”

Książka autorstwa Mariusza Sepioło to zbiór kilkunastu biografii polskich himalaistek podzielonych na dwie części – wczoraj i dziś. W pierwszej z nich przedstawiono historie kobiet, które wspinały się w dawnych latach, także tych postaci, które straciły swoje życie w górach. W części „dziś” natomiast znajdują się bardziej współczesne biografie. 

Każda z opowieści pozwala poznać sylwetki kobiet, które zapisały się w historii himalaizmu. Ich dokonania oraz przeżycia. Mariusz Sepioło nie skupia się jednak tylko na „suchych” faktach i łatwo dostępnych informacjach. Poprzez swoją opowieść ukazuje także osobowość każdej bohaterki. Pokazuje kobiety z krwi i kości. 

„[…] pozostaje idealistką, nigdy nie myśli, że kolejna górska śmierć może przydarzyć się właśnie jej.”

Na potrzeby książki autor przeprowadził wiele wywiadów. Część historii opowiadają same himalaistki, dzięki czemu otrzymujemy relacje z pierwszej ręki, tak bardzo pożądane przez czytelników sportowych biografii. Życiorysy nieżyjących już himalaistek oparte są w dużej mierze na wypowiedziach ich bliskich. W książce nie brakuje także głosu innych osób ze środowiska wspinaczy. Wszystkie te wypowiedzi nadają przedstawionym historiom ciekawego tła i kolorytu. Niektóre informacje powielają się, a poszczególne opowieści łączą ze sobą, gdyż życiorysy ich bohaterek niejednokrotnie się przeplatały. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Każda biografia jest nie tylko ciekawie opisana, ale także uzupełniona wieloma unikatowymi zdjęciami.

„Byłyśmy na nią wściekłe. Straciłyśmy możliwość czysto kobiecego wejścia na dziewiczy szczyt i zapisanie się w annałach eksploracji gór najwyższych.”

Czytając tę książkę dowiecie się, dlaczego Halina Krüger-Syrokomska wspinała się z Wandą Rutkiewicz, choć obie panie znacznie się od siebie różniły i nie lubiły. Odkryjecie, dlaczego Halina Krüger wyrzuciła Annę Okopińską, gdy ta chciała zapisać się do Klubu Wysokogórskiego. Przeczytacie, dlaczego niezbyt chętnie zabierano na wyprawy Wandę Rutkiewicz, co Polka zostawiła na szczycie Mount Everestu oraz co to jest „braterstwo liny”. 

Odkryjecie, którą z himalaistek opisują słowa „miała jedną wadę: dla sukcesu górskiego oddałaby wszystko, łącznie z własnym życiem”. Dowiecie się, jakie są różnice między wspinającymi się kobietami a mężczyznami, czy też, dlaczego ciała Haliny Krüger-Syrokomskiej nie zostawiono w szczelinie, ale zniesiono na dół.

„Widzieliśmy kolorowy świat poza naszą żelazną kurtyną, który dla innych był niedostępny.”

Anna Okopińska tłumaczy jak kiedyś wyglądała akcja górska i czym się różniła od tej dzisiejszej. Wspomina także zdobycie Gaszerbruma II, dokonanie, które dało „europejski kobiecy rekord wysokości”. Alicja Bednarz wyjaśnia, dlaczego wyprawa na K2 była jej ostatnią, zaś Aleksandra Dzik wspomina atak terrorystów na bazę pod Nanga Parbat. 

Kinga Baranowska tłumaczy, dlaczego do dziś nie zdobyła Everestu oraz który z ośmiotysięczników był dla niej najtrudniejszy. Z relacji Ewy Panejko-Pankiewicz dowiecie się czy faktycznie „w górach przyjaźń nie istnieje”. Himalaistka wyjaśnia także czy macierzyństwo w Himalajach bardziej ciąży czy dodaje skrzydeł. Zdradza również czy człowiek widząc śmierć innego wspinacza zaczyna się bardziej bać o siebie.

„Straci przyjaciół i będzie patrzeć z bliska na śmierć innych alpinistów.”

Śledząc losy kobiecego himalaizmu na podstawie kolejnych biografii możemy zauważyć, jak z biegiem lat zmieniało się wspinanie. Mamy okazję poznać górski świat kobiet, a także zrozumieć, dlaczego dla niektórych tak ważna była idea kobiecego wspinania. „Himalaistki. Opowieść o kobietach, które pokonują każdą górę” to pozycja, która powinna zainteresować każdego fascynata himalaizmu.

„Miasto więcej wybacza. Na wysokościach potknięcie oznacza lot w dół.”

Źródło zdjęcia: własne

Powiązane wpisy:
       1. Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
       2. Spod zamarzniętych powiek

niedziela, 14 stycznia 2018

„Lektury dla kibica” – Zamarznięte powieki

Zawsze mierz wysoko.

Rozdział 152.

Spod zamarzniętych powiek – Adam Bielecki, Dominik Szczepański

Na co dzień niezbyt interesuję się górską wspinaczką, jednak po przeczytaniu biografii Jerzego Kukuczki – „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” – z dużą ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę podejmującą temat himalaizmu. Tym razem w moje ręce trafiła książka autorstwa Adama Bieleckiego, polskiego taternika, alpinisty i himalaisty, pierwszego zdobywcę ośmiotysięczników Gaszerbrum I i Broad Peak zimą oraz zdobywcę szczytów K2 i Makalu.

„Wejście na ośmiotysięcznik w zimie jest jak podróż na inną planetę, ale my nie byliśmy z NASA.”

„Spod zamarzniętych powiek” to wciągająca opowieść o pasji, życiu pełnym nowych wyzwań i przekraczaniu kolejnych granic. Adam Bielecki odtwarza swoje wyprawy i ekstremalne przeżycia. Przedstawia świat himalaizmu oraz sylwetki innych wspinaczy. Zaprasza czytelnika do odbycia podróży, które w realnym życiu są dostępne tylko dla nielicznych.

To lektura, która wywołuje sporo emocji. Czasem przerażenie, niekiedy smutek, innym razem śmiech, niejednokrotnie podziw. To pełna anegdot i ciekawych historii książka, od której naprawdę trudno się oderwać. 

„-Ale jak ty będziesz się wspinał z takim śpiworem? Co to za namiot? Umrzesz tam – byli przerażeni.”

Intrygujące opowieści zostały uzupełnione pięknymi, unikatowymi zdjęciami. Ponadto w książce zostały zamieszczone kody QR, które po zeskanowaniu za pomocą smartfona prowadzą do filmów z wypraw Adama Bieleckiego. Drugi raz spotkałam się z takim rozwiązaniem w książce sportowej – wcześniej w pozycji „Messi. Uwierz w siebie” – i ponownie mogę stwierdzić, iż to fantastyczny bonus podarowany czytelnikowi.

Kolejnym plusem tej pozycji jest fakt, iż wszystkie specjalistyczne nazwy związane ze wspinaczką zostały od razu wyjaśnione, więc każdy bez problemu zrozumie przekaz autora. Bardzo miło, że Adam Bielecki o tym pomyślał, gdyż dzięki temu jest to książka dla wszystkich a nie jedynie dla miłośników wspinaczki.

„Ciepło oddechu na chwilę topiło lód, ale świat zaraz znikał pod zamarzniętymi powiekami.”

Książka zawiera mnóstwo ciekawostek. Dowiecie się, która góra nosi przydomek „góra morderca”, czy też ile waży metr sześcienny śniegu. Odkryjecie jak nazywa się i gdzie jest położona góra, której kształt znajduje się w logo wytwórni Paramount Pictures. Adam Bielecki zdradzi Wam nawet na jak długo podczas zimowej wyprawy starcza himalaistom jedna para skarpetek. ;) 

„Stok dosłownie usunął mi się spod stóp i zacząłem spadać.”

Czytając tę książkę poznacie wiele interesujących faktów związanych ze wspinaczką. Odkryjecie, czym różni się zdobywanie ośmiotysięczników w Himalajach od tych znajdujących się w Karakorum. Dowiecie się, w jakich okolicznościach himalaistom grozi zatrucie tlenkiem węgla oraz co oprócz niskich temperatur naraża ich na odmrożenia. Przeczytacie, który etap jest najniebezpieczniejszą częścią każdego ataku szczytowego, a także, jakie omamy miewają himalaiści przebywający na znacznych wysokościach. 

„Wiedziałem, że jedziemy po bandzie, jesteśmy zagrożeni i granica, która dzieli nas od śmierci, stała się bardzo cienka.”

Adam Bielecki przeżył wiele w swoim życiu. Opowiada o zasypaniu przez lawinę, a nawet zdradza jak udało mu się przeżyć atak sunnickich zamachowców uzbrojonych w kałasznikowy. Nie omija również trudnych tematów, jednym z nich jest niewątpliwie śmierć partnerów wspinaczkowych. Szczególnie dotyczy to wyprawy na Broad Peak, podczas której zginęło dwóch polskich himalaistów – Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka. Bielecki relacjonuje przebieg wyprawy, przybliża sylwetki uczestników. Następnie odnosi się do medialnej burzy oraz oskarżeń, które skierowano w kierunku jego osoby. Co więcej sam wskazuje błędy, jakie według niego popełnili członkowie wyprawy.

„Broad Peak pokazał mi, jaka może być cena ambicji. Wszyscy chcieliśmy wejść na szczyt i każdy z nas za to zapłacił.”

Podsumowując „Spod zamarzniętych powiek” to świetna lektura. Dla mnie, osoby mającej nikłe pojęcie o himalaizmie, była czystą przyjemnością. Czym więc będzie dla osób zafascynowanych wspinaczką? Mogę się jedynie domyślać. 

„Góry nauczyły mnie, że jeśli mam w nich zginąć, to walcząc.”

Źródło zdjęć: własne

Powiązane wpisy:

poniedziałek, 23 października 2017

„Lektury dla kibica” – Jerzy Kukuczka

Podróż w nieznane.

Rozdział 142.

Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski

Jerzy Kukuczka był wybitnym polskim himalaistą. W górach dokonywał rzeczy niebywałych, dla przeciętnego człowieka wręcz niemożliwych. Ciągle parł do przodu, zawsze mierzył wysoko, zdobywał kolejne szczyty. Często ryzykował, niewątpliwie żył na krawędzi. Jego wyprawy niejednokrotnie kończyły się tragicznie, ludzie tracili to, co najcenniejsze – swoje życie. Sam Kukuczka długo miał szczęście. Niestety opuściło go ono 24 października 1989 roku podczas próby zdobycia góry Lhotse. Z tej wyprawy już nie wrócił. Swoimi dokonaniami zapisał się jednak w historii drukowanymi literami i jest wspominany do dziś. Świadczy o tym wydana w 2016 roku książka „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście”.

„Jurek wspinał się, aż wszedł na szczyt.”

Biografia Jerzego Kukuczki autorstwa Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego została uznana za Sportową Książkę Roku 2016 w kategorii biografie. I już na wstępie mogę zdradzić, iż ten tytuł w żadnym wypadku nie został przyznany na wyrost. „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” to jedna z lepszych sportowych biografii, jakie miałam okazję dotychczas przeczytać. Piszę „sportowych biografii”, choć nie do końca jestem przekonana, czy himalaizm należy uznać za sport. Niemniej jednak wątpliwości nie ma, co do znakomitej oceny tej pozycji, bo to biografia "pełną gębą". Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski stworzyli bardzo interesujący portret Jerzego Kukuczki. Nietuzinkowe opisy w połączeniu z unikatowymi zdjęciami oraz grafikami górskich szczytów wraz z zaznaczonymi trasami poszczególnych wspinaczek dają fantastyczny efekt. To fascynująca lektura, którą czyta się z nieprzerwanym zainteresowaniem.

„Wspinał się na pionowe ściany, pokonywał przewieszki, jakby nie było przyciągania ziemskiego.”

Najcenniejszym elementem książki w moim odczuciu są zapiski z pamiętnika Jerzego Kukuczki. Dają one wrażenie, iż polski himalaista niejako sam opowiada część swojej historii. Dużą wartością lektury są także wspomnienia i wypowiedzi rodziny, znajomych oraz współtowarzyszy poszczególnych górskich wypraw Kukuczki. W tym relacja jedynego partnera z ostatniej wspinaczki Kukuczki – Ryszarda Pawłowskiego. Warto zauważyć, że załączone opinie nie są wyłącznie pozytywne, nie zabrakło głosów negatywnych i krytycznych dotyczących Jerzego Kukuczki, którego postać niewątpliwie wzbudzała wiele emocji. Nie jest to więc laurka wystawiona himalaiście, ale rzetelna biografia. Jakby plusów było mało to zaznaczam również, iż nie jest to wyłącznie książka o Jerzym Kukuczce. Autorzy lektury nakreślili bowiem szerokie tło jego biografii, poruszają wiele wątków pobocznych i uzbrajają czytelnika w ogrom wiedzy na temat wspinaczki.

„W Himalajach z górą trzeba podjąć grę, jak w szachach.”

Sięgając po tę książkę dowiecie się, jakie Alpy Kukuczka odkrył w wieku dwunastu lat oraz dlaczego rozstał się z Wojciechem Kurtyką, choć tworzyli „najlepszy zespół wspinaczy w historii polskiego himalaizmu”. Odkryjecie, co znalazło się na liście górskich przesądów Kukuczki, czy też, jakie przedmioty Polacy zostawili na szczycie Everestu po pierwszym w historii alpinizmu zimowym wejściu na ośmiotysięcznik.

Autorzy książki nie tylko w niezwykle ciekawy sposób przedstawiają historię polskiego himalaisty, ale doskonale ukazują również realia życia w naszym kraju w okresie PRL-u. Dlatego też czytając tę książkę dowiecie się skąd początkowo Kukuczka brał sprzęt niezbędny do górskich wspinaczek, który nie tylko trudno było zdobyć, ale także, na który nie było go po prostu stać. Odkryjecie, dlaczego Służba Bezpieczeństwa prześwietlała polskich alpinistów, jakie towary przemycali oni zagranicę, a nawet, w jaki sposób Kukuczka zdobywał żywność na wyprawy, kiedy w kraju wszystko było na kartki.

Dzięki tej lekturze będziecie mieli również okazję poznać niebezpieczny świat himalaizmu od podszewki. Dowiecie się jak wygląda zdobywanie szczytu, ile czasu i energii pochłania takie przedsięwzięcie. Odkryjecie, jakie objawy występują przy ostrej chorobie górskiej, ile litrów płynów trzeba dziennie wypić, aby przetrwać w Himalajach oraz jakiej temperatury zwykle można się spodziewać na szczycie Everestu. Przeczytacie jak wygląda śmierć z wychłodzenia, a także dowiecie się jak długo człowiek może przetrwać na wysokości powyżej 7,8 tysiąca metrów, czyli tam gdzie „zaczyna się strefa śmierci”.

Dlaczego Kukuczka nie potwierdził zdobycia Broad Peak? Gdzie i kiedy pierwszy raz stracił w górach towarzysza? Dlaczego oficjalna wersja brzmiała, iż Kukuczkę pochowano w lodowcu pod Lhotse, choć tak naprawdę jego ciała nigdy nie odnaleziono? Jesteście ciekawi odpowiedzi na powyższe zagadnienia? Znajdziecie je oczywiście w książce Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego!

„Ale nawet Jurek Kukuczka miał granice wytrzymałości.”

Nigdy nie interesowałam się himalaizmem, tymczasem tę książkę przeczytałam jednym tchem. To była fascynująca podróż. Podróż w dotąd nieznany dla mnie świat. Wszystko było nowe, naznaczone wieloma emocjami. Bez wątpienia zaliczam pozycję „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” do grona lektur obowiązkowych.


Źródło zdjęcia: http://bi.gazeta.pl/im/ca/ab/13/z20623818Q.jpg

AUTOR: RealAnia