sobota, 12 listopada 2016

„Lektury dla kibica” – Panie Turek!

Dzisiaj będzie z innej beczki. Klasyczne biografie, autobiografie i dzieje drużyn odchodzą na bok. Dlaczego? Zobaczcie sami! ;)

Rozdział 112.

Mówi Tomasz Zimoch: Panie... Kończ Pan ten mecz - Tomasz Zimoch, Anna Bogusz

„Panie Turek, kończ pan, ten mecz” to zdanie, które doskonale zna każdy kibic. Słowa wypowiedziane przez Tomasza Zimocha w 1996 roku podczas meczu Widzewa Łódź z Broendby Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów przeszły do klasyki polskiego komentatorstwa. „Złotousty Zimoch” niejednokrotnie ubarwiał swoimi tekstami różne relacje sportowe. To jeden z najbardziej znanych i charyzmatycznych polskich komentatorów. Niezwykle zaangażowany emocjonalnie w swoja pracę. Przez wiele lat słuchaliśmy jego głosu, teraz dla odmiany mamy okazję poczytać jego wypowiedzi za sprawą książki wydanej przez Wydawnictwo Fabuła Fraza.

„Opowiadam historie podczas transmisji i nieraz sam się łapię, co ten język mój ma wspólnego z mózgiem, że ja sam coś takiego chlapnę.”

Tytuł książki rozpoczyna się od słów „Mówi Tomasz Zimoch” i rzeczywiście tak właśnie jest. Komentator faktycznie „mówi” do czytelnika, albowiem jest to książka w formie wywiadu-rzeki. Trafność tytułu przejawia się również poprzez wyjątkowe, nieodparte wrażenie, jakie odnosi się przy czytaniu (u mnie było bardzo wyraźne) - wydaje się jakby Tomasz Zimoch siedział obok i opowiadał. Wypowiedzi dziennikarza cechuje niezwykła, wręcz nieprawdopodobna pamięć. Wszystko czyta się z dużą ciekawością. Niewątpliwie jest to związane z osobą samego Tomasza Zimocha, który co, jak co, ale opowiadać potrafi. Duże brawa należą się także współautorce tej książki-wywiadu. Anna Bogusz zadawała konkretne pytania, naprowadzała na dany, wybrany temat. Nie próbowała swoją osobą przyćmić głównego bohatera. Dała mu się "wygadać", dzięki czemu Tomasz Zimoch ma tutaj główny "głos".


„Ja nawet się wstydzę, tak wewnętrznie boję, czy czegoś głupiego nie powiedziałem.”

To książka głównie o sporcie, związanych z nim wspomnieniach, przygodach, a także kulisach wielkich wydarzeń. Jednak w lekturze nie brakuje wątków autobiograficznych oraz prywatnych, subiektywnych opinii Tomasza Zimocha, nie zawsze dotyczących sportu. Jak to na dobrą książkę przystało lektura zaczyna się od „mocnej historii”. W tym wypadku jest to udzielony przez Tomasza Zimocha wywiad w konsekwencji, którego najsłynniejszy głos Polskiego Radia zniknął z anteny po 38 latach pracy. Dziennikarz ujawnia swoją perspektywę tego wydarzenia, łącznie z kulisami, czyli rozmowami z panią prezes oraz przesłuchaniami przed komisją etyki. Opowiada o swoim ostatnim dniu w pracy. Przyznaje również czy dziś żałuje, wiedząc, w jaki sposób pożegnał się z Polskim Radiem, że przez lata dawał z siebie tak wiele i tak bardzo się angażował.

„Jak udzielałem wywiadu, to nie przypuszczałem, ale później, jak zrobił się szum, to pomyślałem, że pewnie skończy się rozstaniem.”

W kolejnych rozdziałach lektury Tomasz Zimoch wraca do korzeni, opowiada o rodzicach i wspomina swoje dzieciństwo. Pozwala poznać siebie od prywatnej strony. Wyjaśnia, dlaczego skończył prawo, choć po drugim roku studiów wiedział, że chce być dziennikarzem. Wspomina, kto zaraził go miłością do sportu. Podejrzewam, że wielu czytelników, w niektórych historiach, odnajdzie obrazy z własnego życia, zwłaszcza w opowieściach z lat 70. i 80.

 „Wiele spraw w życiu odkładałem z powodu radia… .”

Tomasz Zimoch przez 38 lat związany był z radiem, więc oczywiście wiele tematów jest z nim ściśle związanych. Komentator opowiada, w jaki sposób trafił na antenę, jak wyglądały początki jego pracy w rozgłośni, czy odczuwa tremę i kim byli jego zawodowi mentorzy. Ujawnia, które trzy miejsca były kiedyś głównymi źródłami informacji o wynikach sportowych, gdy wszystko inne zawodziło. Wspomina skąd podczas zimowych IO we Francji ’92 nadawał relacje na żywo do Warszawy. Wyjaśnia także jak technicznie wygląda obsługa meczu oraz analizuje czy lepiej komentować z partnerem czy jednak w pojedynkę. Zdradza również, jakie zakłady robią często między sobą sprawozdawcy radiowi i telewizyjni.

 „Po miesiącu praktyki czułem, że to jest moje miejsce, że chcę być dziennikarzem radiowym.”

Ciepła whisky na powitanie MŚ w Meksyku, szampan pity z kobiecych szpilek na zakończenie Wyścigu Pokoju, piorun uderzający w lecący samolot i trzy gumy złapane w Soczi. To tylko kilka wspomnień dziennikarza. Tomasz Zimoch odbył mnóstwo podróży służbowych, miał masę czasem zabawnych, innym razem przerażających przygód i o nich także opowiada w tej książce. Dowiecie się, w jaki sposób polski papież „pomógł” dziennikarzowi na lotnisku w Meksyku, a jak podczas Wyścigu Pokoju radiowy kierowca poradził sobie z awarią wycieraczek. Przeczytacie nawet jak Tomasz Zimoch znalazł się w jednym łóżku z żoną pewnego piłkarza.

 „Brazylia to był mój ulubiony zespół. Ja ich kochałem, traktowałem jak bogów, kibicowałem im od młodego.”

Warto również zaznaczyć, iż obok rozmowy z Anną Bogusz, która stanowi główną i najbardziej obszerną część książki, w lekturze znajdują się także zapiski z dziennika Tomasza Zimocha. Dotyczą one okresu zawieszenia dziennikarza w obowiązkach po publikacji problematycznego wywiadu, poprzez okres tegorocznego Euro aż po zakończenie mistrzostw Europy we Francji.

Ponadto oprócz przepytywania dziennikarza Anna Bogusz zręcznie wplata w lekturę niektóre barwne teksty Tomasza Zimocha. Komentator natomiast wyjaśnia skąd pochodziły najdziwniejsze porównania i skojarzenia użyte w jego relacjach.

 „Uważam, że trzeba być bardzo wyrozumiałym dla sprawozdawców sportowych, bo to ciężka orka.”

Tomasz Zimoch nie raz na kartach tego wywiadu powątpiewa czy ktokolwiek zechce w ogóle przeczytać jego książkę. Najwięksi fani komentatora z pewnością takich rozterek nie będą przeżywać. Ja, mimo, że jestem wzrokowcem i zdecydowanie bardziej przemawia do mnie obraz wydarzeń sportowych niż najbardziej barwna opowieść komentatorska, z dużą przyjemnością „słuchałam” historii Tomasza Zimocha. Dlatego też polecam tę książkę każdemu. ;)

 „Ja mam zboczenie zawodowe. Gadulstwo i opisy.”

Źródło zdjęcia: własne

AUTOR: RealAnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz