środa, 22 października 2014

Jak żyć?!

Tytułowe pytanie to wynik moich filozoficznych rozmyślań i  egzystencjalnych dylematów, które szaloną falą zalały mnie po tym jak Polacy zdobyli tytuł Mistrzów Świata w siatkówce.

Poziom emocji, który w tę pamiętną niedzielę osiągnął autentyczny, całkowity zenit skutkuje u mnie rozchwianiem afektywnym objawiającym się łzawieniem oczu na każdy telewizyjny tudzież internetowy spot ukazujący zwycięstwo Polaków na siatkarskim mundialu.

Zakrawa to już o lekką paranoję, ale cóż zrobić… Kiedy historia tworzy się na naszych oczach nikt nie potrafi być obojętny:)

O tych Mistrzostwach i grze naszych Orzełków napisano już chyba wszystko. Oceny, podsumowania, opisy, statystyki, gratulacje, peany i pochwały. Na wszystko to niezaprzeczalnie zasłużyli. Bilboardy na płotach, (kto nie widział polecam obejrzeć profil na portalu społecznościowym jednego z naszych środkowych), tabuny psychofanów i miliony widzów. Laur zwycięzcy pasuje do siatkarzy jak ulał.

Cokolwiek na tym turnieju poszło nie tak. Każdy błąd, porażka ( tak właściwie tylko jedna), zła decyzja, nie mają już znaczenia. Zwycięstwo zatarło niepowodzenia i zmazało wszelkie skazy. Może to źle świadczy o naszej moralności, ale za złoto wybaczymy wszystko:)

Ile to złoto jest warte wiedzą tylko siatkarze, którzy je sobie wywalczyli, wypocili i wyrwali z rąk Brazylijczyków.

Dla mnie jako kibica, jest ono warte… wielu godzin, dni, właściwie już nawet lat, spędzonych przed telewizorem i komputerem. Nieprzespanych nocy, zszarganych nerwów, morza łez, tych wylewanych po porażkach, ale również tych wyrażających radość

Doskonale pamiętam finał Mistrzostw Świata w Japonii w roku 2006. Zabrakło wtedy tak niewiele i tak wiele zarazem:) Wtedy Brazylia była nie do ogrania, a drugie miejsce było niesamowitym sukcesem. Dziś Canarinhos patrząc na srebrny medal mają pewnie na twarzach rozpacz i niedowierzanie. Odnieśli na mundialu w Polsce dwie porażki. Obie z gospodarzami. Obie o wysoką stawkę.

Era Brazylii już minęła. Najbliższe cztery lata to era Polaków.

Nie wiem co będzie dalej. Z naszą siatkówką, z naszą ekipą.

Mam uśmiech na twarzy i zeszklone radością oczy słuchając wciąż echa tych wydarzeń. Wspominając mecze, wywiady itd.  Co prawda mamy już nowy sezon ligowy, nowe wyzwania, nową historię. Natomiast emocje, duma i szczęście pozostaną jeszcze na długo w sercach kibiców i jakoś tak trudno jest o tym wszystkim zapomnieć.

Obiecywałam sobie po Mistrzostwach detoks. Wiecie, taki reset, co by moje napięte jak struny nerwy, zdarte gardło i zszargana stresem psychika odpoczęły od kibicowania. Starania spełzły na niczym… wciąż oglądam, czytam i przeżywam ciągle od nowa. Czy to już obsesja?;)

Jednak… sami powiedzcie….

Jak żyć bez tej siatkówki? Jak żyć bez kibicowania? No jak?!

AUTOR: Iskra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz