piątek, 1 czerwca 2018

Gracias Zidane

Ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. Zaledwie kilka dni po zdobyciu historycznej, trzeciej z rzędu Ligi Mistrzów, Zinedine Zidane ogłosił, iż opuszcza Real Madryt. Będąc na absolutnym szczycie Francuz powiedział „pas”. Jeszcze niedawno, mniej więcej w połowie minionego sezonu, widząc jedną katastrofę za drugą w wykonaniu Los Blancos, byłam na niego wściekła. Teraz jestem zdruzgotana odejściem wielkiego piłkarskiego geniusza...

Z całym madridismo się smucę, bo mam poczucie, że najpiękniejsza część historii ukochanego klubu właśnie dobiegła końca. I co gorsza, może się już nigdy nie powtórzyć. To nie ma prawa po prostu wydarzyć się jeszcze raz. Francuz zdobywał tytuł średnio co 17 spotkań! Niebywałe osiągnięcie! Wygrał 9 tytułów na 13 możliwych. Przegrał jedynie 16 z 149 rozegranych spotkań. I co najważniejsze jest jedynym trenerem na świecie, który zdobył trzy Puchary Europy z rzędu. Prestiżowa, najwspanialsza, największa Liga Mistrzów. Trzy niezwykłe lata. 2016, 2017, 2018. Mediolan, Cardiff, Kijów. Gdybym nie widziała na własne oczy, to bym nie uwierzyła.

Jestem emocjonalnie rozbita odejściem Zizou, a tak naprawdę w ogóle nie byłam entuzjastką jego zatrudnienia. Byłam wręcz pewna, że to „nie wypali”. Że trener bez większego doświadczenia nie osiągnie niczego wielkiego z tą drużyną. Czas pokazał jak bardzo – na szczęście – się myliłam. To jedna z moich najsłodszych pomyłek!

Przez te dwa i pół roku Zizou niezwykle nas madridistas rozpieścił. Nie tylko pasmem sukcesów, ale również swą elegancją, skromnością i sposobem prowadzenia klubu. Piłkarze Realu poszliby za Zizou w ogień. Trener stworzył fantastyczną atmosferę i zaskarbił sobie szatnię. Zawsze bronił piłkarzy, a do rywali odnosił się z szacunkiem i wielką klasą. To wszystko sprawia, że z obawą patrzę w przyszłość. Boję, że pożegnanie Mistera było pierwszym z kilku, a klub czeka rewolucja…

Wielki smutek miesza się z równie wielkim podziwem. Podziwem dla jego osiągnięć, ale także i dla decyzji o odejściu. Francuz był świadomy, że to, czego dokonał było zdumiewające. Ustawił poprzeczkę tak wysoko, iż czuł, że w kolejnym sezonie raczej już jej nie dorówna. Nie pozwolił więc by to wszystko, co osiągnął zostało zastąpione przez porażki, upadek i zwolnienie. Odszedł w blasku triumfu, na własnych warunkach zostawiając piękne dziedzictwo i wspomnienia. Nigdy Ci tego Zidane nie zapomnimy! 

Jest mi przykro, ale czuję ogromną wdzięczność. Za najwspanialsze lata mojego kibicowskiego życia! Za konieczność powiększenia gablot na Bernabéu, bo zdobyte trofea nie mieściły się już w obecnych! Za wielkie emocje! Piękne zwycięstwa! A także nieliczne porażki, które sprowadzały na ziemię i pozwalały odpowiednio doceniać triumfy! Dziękuję! Gracias por todo Mister! Merci Zizou! I jak sam powiedziałeś do zobaczenia!

Źródło zdjęcia: https://twitter.com/realmadriden

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz