Dziś odcinek cyklu „Lektury dla kibica” pod hasłem: nie samym futbolem żyje człowiek. Co prawda wcześniej została już przedstawiona książka Andre Agassiego, ale odbyło się to wraz z autobiografią Zlatana Ibrahimovicia, natomiast dziś skupimy się tylko i wyłącznie na jednej lekturze w ogóle niezwiązanej z piłką nożną.
Rozdział 7.
Autobiografia - Michael Phelps
Jakie byłoby pływanie bez Michaela Phelpsa? Odpowiedź jest prosta: nijakie. Ten człowiek jest wielką gwiazdą sportu, najlepszym olimpijczykiem wszech czasów, a czytając jego autobiografię kilkakrotnie przeszło mi przez myśl, że jest świetnym, a przede wszystkim normalnym facetem. Amerykanin opowiada z dużą precyzją o swojej drodze na szczyt. Przedstawia wszystko tak po prostu, naturalnie, nawet wtedy, gdy wspomina jak bił kolejne rekordy świata. Mówi zarówno o swoich wielkich sukcesach, jak i porażkach. Szczerze przyznaje się także do błędów, jakim niewątpliwie była jazda pod wpływem alkoholu.
Phelps opowie Wam jak nauczył się pływać, zdradzi, jaki film oglądał wieczorem przed pierwszym startem na olimpiadzie w Atenach, jaką muzykę puszcza jego trener w samochodzie. Dowiecie się ile w roku przygotowań do igrzysk w stolicy Grecji miał dni wolnego i dlaczego wtedy nie trenował (zdradzę jedynie, że nie były to żadne święta, ani urodziny). Przeczytacie także, że pływacy, których rywalizacja przypada zazwyczaj na pierwszą połowę igrzysk żyją wtedy jak mnisi, co więcej Michael powie Wam, co robią niektórzy sportowcy w wiosce olimpijskiej, gdy już nie można ich zobaczyć na basenie. Jeśli jesteście również ciekawi, jaką dietę stosuje słynny pływak, jakie relacje łączą go z trenerem oraz jakiej piosenki słucha zmierzającego w skupieniu na słupek startowy, to w książce znajdziecie wszystkie odpowiedzi na nurtujące Was pytania.
Niestety piękna historia Phelpsa kończy się przed 2008 rokiem. A jak wiemy, w Pekinie Amerykanin pobił rekord Marka Spitza z 1972 roku zdobywając osiem złotych medali olimpijskich. W książce wspomniany jest wywiad, w którym reporterzy spytali Spitza, co by było, gdyby Phelps powtórzył jego osiągnięcie, zdobywając siedem złotych medali. - To by było jak drugi człowiek na Księżycu - powiedział. A gdy dziennikarze dopytywali się, co by było gdyby Amerykanin zdobył osiem, odpowiedział: - Pierwszy człowiek na Marsie. Szkoda, że w swojej autobiografii Michael nie zabrał nas w podróż na Czerwoną Planetę.
A za tydzień w cyklu „Lektury dla kibica” o futbolu z innej strony.
AUTOR: RealAnia
Źródło zdjęcia: własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz