Kolejna pozycja do kolekcji w kategorii ‘literatura górska’.
Rozdział
225.
Niech to szlak! Kronika śmierci w górach – Bartłomiej Kuraś
Ostatnie parę lat to prawdziwy
boom na książki górskie. Zdecydowany prym w kategorii ‘literatura górska’ wiedzie
Wydawnictwo Agora, które do tej pory wypuściło na rynek ponad dwadzieścia
pozycji. Najnowszą z nich jest książka „Niech
to szlak! Kronika śmierci w górach”, która w przeciwieństwie do większości
książek górskich nie dotyczy zmagań na ośmiotysięcznikach, lecz Tatr.
Książka autorstwa
dziennikarza Bartłomieja Kurasia ma bardzo pomysłowy i chwytliwy tytuł.
Niestety podtytuł – Kronika śmierci w
górach – nigdy nie powinien zostać zaakceptowany, gdyż po prostu wprowadza
czytelnika w błąd. Książka ma nieco ponad 250 stron, a opisy tatrzańskich
wypadków nie zajmują nawet połowy jej objętości i to wliczając kilka rozdziałów
dotyczących tragicznego losu zwierząt żyjących na terenie Tatrzańskiego Parku
Narodowego. Autor podejmuje tak wiele tematów, iż trudno określić, o czym
dokładnie jest ta książka. Oprócz tego, że o Tatrach. To się akurat zgadza.
„Problemem są ludzie,
którzy wychodzą w góry wprost zza biurka.”
Zacznijmy od (niefortunnej)
tytułowej kroniki śmierci. Bartłomiej Kuraś na kartach lektury opowiada o
najgłośniejszych wypadkach, które na przestrzeni lat miały miejsce na tatrzańskich
szlakach. Ofiary lawin, uwięzieni grotołazi, tajemniczo zaginieni. Porażenia
piorunem, upadki w przepaść, katastrofa śmigłowca, a nawet morderstwa na
szlaku. Część prezentowanych historii jest doprawdy intrygująca, zwłaszcza
nierozwiązane zagadki kryminalne Podhala.
Muszę jednak szczerze
przyznać, iż oczekiwałam więcej opisów wywołujących dreszcze, czy też wspomnień
mrożących krew w żyłach. Niestety większość wydarzeń została przedstawiona w
formie suchych faktów. Mam świadomość, iż spora część poszkodowanych nie mogła
opowiedzieć swoich historii, gdyż nie przeżyła opisywanych wypadków. Ponadto
nie wszystkie historie rzecz jasna pochodzą z czasów współczesnych. Mimo
wszystko liczyłam na więcej bezpośrednich relacji z akcji ratunkowych, podobnie
jak miało to miejsce w książce „Lekarze wgórach”.
„Bywa,
że ratownicy muszą wybawiać z opresji osoby, które w tenisówkach drapały się
przez oblodzone szczyty […].”
Jak już zostało wspomniane
opisy tragicznych wypadków to tylko jeden z licznych wątków lektury. Jej treść
to totalny miszmasz. Dlatego też przeczytacie o ochronie przyrody w TPN, losie
koni na trasie do Morskiego Oka, nawet pierwszym zakopiańskim proboszczu. Ponadto
o staraniach Zakopanego o prawo do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich,
budowie kolejki linowej, czy wypasie owiec. Autor przedstawia także biografie
osób zasłużonych dla górskiego środowiska i członków TOPR, w tym dokonania
Andrzeja Bargiela, czy też Macieja Berbeki.
Pomimo iż to tematy
związane z Tatrami, jest ich zdecydowanie za dużo. Co więcej momentami były
bardziej szczegółowe niż główny wątek wypadków i akcji ratunkowych. Nie
twierdzę, że rozdziały te były zupełnie nieciekawe. Wręcz przeciwnie. Tylko
patrząc na podtytuł lektury – „Kronika śmierci
w górach” – czytelnik ma prawo oczekiwać czegoś innego. Dlatego też znając
treść książki uważam, iż bardziej pasuje tutaj podtytuł „Historia Tatr”.
„Są tacy turyści, którzy
zdaniem ratowników TOPR, ale też leśników Tatrzańskiego Parku Narodowego, w
ogóle nie powinni wychodzić w góry, a przynajmniej nie wyżej niż w doliny.”
Mimo powyższych licznych uwag
i mankamentów w książce można odnaleźć interesujące informacje. Dzięki tej lekturze
poznacie historię postawienia krzyża na Giewoncie, przeczytacie jak powstał
TOPR, a także odkryjecie, co oznaczają poszczególne stopnie w pięciostopniowej
skali zagrożenia lawinowego.
Dowiecie się, w jaki
sposób zabija swoje ofiary śnieżny pył spadającej lawiny. Poznacie pochodzenie
oraz wyjaśnienie nazwy słynnego szlaku – Orla Perć. Przeczytacie przysięgę,
którą składa każdy ratownik TOPR, odkryjecie również, dlaczego halny jest
szczególnie niebezpieczny dla osób mających problemy z sercem.
Ile może ważyć śnieg
spadającej lawiny? Jak głęboko zasypaną ofiarę potrafią odnaleźć psy lawinowe?
Która trasa turystyczna jest najtrudniejsza w Tatrach? Jak powstaje halny oraz
co oznacza nazwa wiatru w gwarze góralskiej? Dlaczego nie można dokarmiać
dzikich zwierząt?
„Co z tego, że ktoś ma
świetne raki czy czekan, jak w chwili upadku niesie je w plecaku.”
„Niech
to szlak!” to pozycja, która może pełnić rolę edukacyjną o
właściwym zachowaniu w górach oraz czających się w nich niebezpieczeństwach.
Wypowiedzi ratowników TOPR powinny stanowić sporą przestrogę dla amatorów gór. Na
kartach książki znajdziecie sporo cennych rad dotyczących górskich wycieczek.
Dowiecie się jak
przygotować się na taką wyprawę, czego na pewno nie może zabraknąć w waszym
plecaku oraz co zrobić, gdy na szlaku spotkacie niedźwiadka. Odkryjecie, która
pora roku jest bezpieczniejsza dla odwiedzających jaskinie, dlaczego warto
ubrać odblaskową bieliznę, a nawet, w jaki sposób oszacować temperaturę na
Kasprowym Wierchu znając jej wartość w Zakopanem.
„Niby wiele o lawinach wiadomo, ale gdy przychodzi,
co, do czego – czyli gdy śnieg pędzi w dół z zawrotną szybkością – człowiekowi
trudno obronić się przed żywiołem.”
„Niech to szlak!” to jedna z wielu pozycji wśród literatury górskiej. Jedna z nielicznych dotyczących Tatr. Osoby obeznane w tej tematyce nie ocenią jej zbyt wysoko. Jednak wszyscy ci, którzy z górami mają niewiele wspólnego mogą z lektury czegoś się nauczyć. Przecież mało kto wybierze się w Himalaje, a w Tatry już owszem.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz