wtorek, 22 września 2020

„Lektury dla kibica” – Tatrzańskie historie

Kolejna pozycja do kolekcji w kategorii ‘literatura górska’.

Rozdział 225.

Niech to szlak! Kronika śmierci w górach – Bartłomiej Kuraś

Ostatnie parę lat to prawdziwy boom na książki górskie. Zdecydowany prym w kategorii ‘literatura górska’ wiedzie Wydawnictwo Agora, które do tej pory wypuściło na rynek ponad dwadzieścia pozycji. Najnowszą z nich jest książka „Niech to szlak! Kronika śmierci w górach”, która w przeciwieństwie do większości książek górskich nie dotyczy zmagań na ośmiotysięcznikach, lecz Tatr.


„Wraz z przybyciem turystów śmierć na stałe zagościła w górach.”

Książka autorstwa dziennikarza Bartłomieja Kurasia ma bardzo pomysłowy i chwytliwy tytuł. Niestety podtytuł – Kronika śmierci w górach – nigdy nie powinien zostać zaakceptowany, gdyż po prostu wprowadza czytelnika w błąd. Książka ma nieco ponad 250 stron, a opisy tatrzańskich wypadków nie zajmują nawet połowy jej objętości i to wliczając kilka rozdziałów dotyczących tragicznego losu zwierząt żyjących na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Autor podejmuje tak wiele tematów, iż trudno określić, o czym dokładnie jest ta książka. Oprócz tego, że o Tatrach. To się akurat zgadza.

„Problemem są ludzie, którzy wychodzą w góry wprost zza biurka.”

Zacznijmy od (niefortunnej) tytułowej kroniki śmierci. Bartłomiej Kuraś na kartach lektury opowiada o najgłośniejszych wypadkach, które na przestrzeni lat miały miejsce na tatrzańskich szlakach. Ofiary lawin, uwięzieni grotołazi, tajemniczo zaginieni. Porażenia piorunem, upadki w przepaść, katastrofa śmigłowca, a nawet morderstwa na szlaku. Część prezentowanych historii jest doprawdy intrygująca, zwłaszcza nierozwiązane zagadki kryminalne Podhala.

Muszę jednak szczerze przyznać, iż oczekiwałam więcej opisów wywołujących dreszcze, czy też wspomnień mrożących krew w żyłach. Niestety większość wydarzeń została przedstawiona w formie suchych faktów. Mam świadomość, iż spora część poszkodowanych nie mogła opowiedzieć swoich historii, gdyż nie przeżyła opisywanych wypadków. Ponadto nie wszystkie historie rzecz jasna pochodzą z czasów współczesnych. Mimo wszystko liczyłam na więcej bezpośrednich relacji z akcji ratunkowych, podobnie jak miało to miejsce w książce „Lekarze wgórach”.

„Bywa, że ratownicy muszą wybawiać z opresji osoby, które w tenisówkach drapały się przez oblodzone szczyty […].”

Jak już zostało wspomniane opisy tragicznych wypadków to tylko jeden z licznych wątków lektury. Jej treść to totalny miszmasz. Dlatego też przeczytacie o ochronie przyrody w TPN, losie koni na trasie do Morskiego Oka, nawet pierwszym zakopiańskim proboszczu. Ponadto o staraniach Zakopanego o prawo do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich, budowie kolejki linowej, czy wypasie owiec. Autor przedstawia także biografie osób zasłużonych dla górskiego środowiska i członków TOPR, w tym dokonania Andrzeja Bargiela, czy też Macieja Berbeki.

Pomimo iż to tematy związane z Tatrami, jest ich zdecydowanie za dużo. Co więcej momentami były bardziej szczegółowe niż główny wątek wypadków i akcji ratunkowych. Nie twierdzę, że rozdziały te były zupełnie nieciekawe. Wręcz przeciwnie. Tylko patrząc na podtytuł lektury – „Kronika śmierci w górach” – czytelnik ma prawo oczekiwać czegoś innego. Dlatego też znając treść książki uważam, iż bardziej pasuje tutaj podtytuł „Historia Tatr”.

„Są tacy turyści, którzy zdaniem ratowników TOPR, ale też leśników Tatrzańskiego Parku Narodowego, w ogóle nie powinni wychodzić w góry, a przynajmniej nie wyżej niż w doliny.”

Mimo powyższych licznych uwag i mankamentów w książce można odnaleźć interesujące informacje. Dzięki tej lekturze poznacie historię postawienia krzyża na Giewoncie, przeczytacie jak powstał TOPR, a także odkryjecie, co oznaczają poszczególne stopnie w pięciostopniowej skali zagrożenia lawinowego.

Dowiecie się, w jaki sposób zabija swoje ofiary śnieżny pył spadającej lawiny. Poznacie pochodzenie oraz wyjaśnienie nazwy słynnego szlaku – Orla Perć. Przeczytacie przysięgę, którą składa każdy ratownik TOPR, odkryjecie również, dlaczego halny jest szczególnie niebezpieczny dla osób mających problemy z sercem.

Ile może ważyć śnieg spadającej lawiny? Jak głęboko zasypaną ofiarę potrafią odnaleźć psy lawinowe? Która trasa turystyczna jest najtrudniejsza w Tatrach? Jak powstaje halny oraz co oznacza nazwa wiatru w gwarze góralskiej? Dlaczego nie można dokarmiać dzikich zwierząt?

„Co z tego, że ktoś ma świetne raki czy czekan, jak w chwili upadku niesie je w plecaku.”

„Niech to szlak!” to pozycja, która może pełnić rolę edukacyjną o właściwym zachowaniu w górach oraz czających się w nich niebezpieczeństwach. Wypowiedzi ratowników TOPR powinny stanowić sporą przestrogę dla amatorów gór. Na kartach książki znajdziecie sporo cennych rad dotyczących górskich wycieczek.

Dowiecie się jak przygotować się na taką wyprawę, czego na pewno nie może zabraknąć w waszym plecaku oraz co zrobić, gdy na szlaku spotkacie niedźwiadka. Odkryjecie, która pora roku jest bezpieczniejsza dla odwiedzających jaskinie, dlaczego warto ubrać odblaskową bieliznę, a nawet, w jaki sposób oszacować temperaturę na Kasprowym Wierchu znając jej wartość w Zakopanem.

 „Niby wiele o lawinach wiadomo, ale gdy przychodzi, co, do czego – czyli gdy śnieg pędzi w dół z zawrotną szybkością – człowiekowi trudno obronić się przed żywiołem.”

„Niech to szlak!” to jedna z wielu pozycji wśród literatury górskiej. Jedna z nielicznych dotyczących Tatr. Osoby obeznane w tej tematyce nie ocenią jej zbyt wysoko. Jednak wszyscy ci, którzy z górami mają niewiele wspólnego mogą z lektury czegoś się nauczyć. Przecież mało kto wybierze się w Himalaje, a w Tatry już owszem.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Sportowej Książce Roku.

Źródło zdjęcia: własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz