Jadę sobie zwykłą, skromną drogą przez las. Nagle patrzę… Jest… Wyczekiwana przez dokładnie 223 km (ok. 3h w przeliczeniu na czas trwania podróży) zielona tabliczka głosząca nazwę miejscowości, do której wjeżdżamy. Bełchatów – miasto i gmina w województwie łódzkim, siedziba powiatu bełchatowskiego. Położone na Wzniesieniach Południowo-mazowieckich, nad rzeką Rakówką, ok. 50 km na południe od Łodzi i ok. 25 km na zachód od Piotrkowa Trybunalskiego. Według danych z 30 czerwca 2010 r. miasto miało 60970 mieszkańców. Piąte pod względem ludności miasto województwa łódzkiego. [źródło: Wikipedia]
Potem jeszcze jeden zakręt w prawo, dwa w lewo, znowu w prawo, przez osiedle i trafiamy do celu: Dąbrowskiego 11, Hala Energia. Jesteśmy godzinę przed rozpoczęciem meczu, ale oczywiście przed obiektem stoją tłumy! Wchodzimy. Szybka runda zapoznawcza z terenem i zajmujemy miejsca. Sala jak to sala. Trybuny, parkiet, bandy, ale w powietrzu wyczuwa się nastrój typowy dla rozgrywek siatkarskich. Podekscytowanie, napięcie z lekką nutką mobilizującego zdenerwowania i wyczekiwania. Ważny jest tylko jeden moment… Wyjście drużyn na boisko. Potem nie liczy się już nic. Tylko gra.
Kibicowanie swojej ulubionej drużynie w „rodzimej” hali jest wielkim powodem do dumy dla każdego kibica. Takie solidaryzowanie się dla wyższego celu, jakim jest zagrzewanie do zwycięstwa daje ogromnego, pozytywnego „kopa”. Dwa tysiące kibiców skandujących te same przyśpiewki, które Ty znasz na pamięć to bezcenne wspomnienie! Pierwszy raz miałam okazję sekundować Skrze na jej własnym terenie i jestem naprawdę szczęśliwa, że mi się w końcu udało to zrobić. Każdy mecz na żywo to nie lada atrakcja, ale oglądanie Skry w Bełchatowie było naprawdę… niesamowite. Wiele słyszałam, o tym, że ten klub to bardzo dobrze przygotowana, zgrana machina, gdzie wszyscy od gońca po dyrektora pokładają niezachwianą wiarę w swój zespół. Dziś mogłam się przekonać na własnej skórze jak to wygląda. Razem z nami mecz oglądali nie tylko prezesi, ale również zawodnicy Młodej Ligi, pracownicy sklepiku i nawet panie sprzątaczki. To miejsce tętni siatkówką, co mnie niezwykle w nim urzekło. Dodatkowym atutem jest oczywiście Klub Kibica. I choć widuję go na każdym meczu, nie ważne czy to w Polsce czy po za jej granicami, zawsze robi na mnie wrażenie. Bębny i pieśni słychać zanim pojawią się jego członkowie, a cała ich działalność nadaje kibicowaniu niezwykłego splendoru. Zwłaszcza na swoim własnym terenie. Jest też powodem mojej małej zazdrości.
Mimo, że poczułam się w Hali Energia „na swoim miejscu” pozostał mi też mały niedosyt i rozczarowanie. Nie wiem, dlaczego. Może spodziewałam się czegoś więcej po trzech latach planowania wyjazdu do tego miasta. Tylko, czego? Fajerwerków? Motylków? Gromu z jasnego nieba? Bez przesady! Chyba po prostu mi żal, że to tylko jeden mecz, a Bełchatów jest tak daleko od domu.
AUTOR: Iskra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz