środa, 22 kwietnia 2015

„Lektury dla kibica” - Bieganie a snooker

To będzie pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz, kiedy na tym blogu przeczytacie o owej dyscyplinie. Nie przegapcie takiej okazji! :)

Rozdział 68.

Running. Autobiografia mistrza snookera - Ronnie O'Sullivan, Simon Hattenstone

Nie będę udawać, że znam się na snookerze. Nie mam w sumie o nim pojęcia. Bilard to bilard, czyż nie? Zwykła rozrywka. Nigdy nie traktowałam go w kategoriach sportu i choć czasem natrafiłam na transmisję w TV nie ciągnęło mnie by zacząć oglądać. Zrządzenie losu sprawiło, że w moje ręce trafiła książka, dzięki której poznałam szalenie ciekawą postać nieśledzonej przeze mnie dyscypliny. Dlatego warto czytać książki sportowe!

„W moim stosunku do snookera miłość zawsze się przeplatała z nienawiścią. Raz ten sport kocham, a raz go nienawidzę. Czasem kocham go i nienawidzę równocześnie.”

„Running” to książka zaskakująca. Człowiek znany ze snookera, rozpoczyna swą autobiografię pisząc w zasadzie tylko o bieganiu. Już w prologu wyjaśnia, dlaczego tytuł jego książki brzmi – „Biegnąc”. Przed każdym kolejnym rozdziałem O'Sullivan zamieścił także krótkie wzmianki dotyczące treningów i biegania, pokonanych dystansów, czy osiągniętych rezultatów. Można się zastanawiać, czy to, aby na pewno autobiografia snookerzysty, a może jednak biegacza? Dopiero zagłębiając się w lekturę czytelnik zaczyna w pełni rozumieć jak wielką rolę odegrało bieganie w życiu autora. Oprócz tytułowego biegania w książce głównymi tematami są – jakżeby inaczej – snooker, ale i rodzina.

„Czułem się, jakbym miał się zesrać, a obecność 2500 ludzi pod tym samym dachem wcale mnie nie odprężała.”

Książkę charakteryzuje również brak chronologii, jednak o dziwo wcale nie przeszkadza to podczas czytania. Lektura jest bardzo ciekawa, kolejne strony mijają błyskawicznie, a jedyne, czego mi brakowało to otrzymanie pełnej historii życia O'Sullivana. „Running” dotyczy bowiem przede wszystkim drugiej fazy jego kariery, gdyż wcześniej, - co zaznacza na początku - napisał już jedną książkę.

W związku z powyższym o niektórych aspektach życia O'Sullivana możemy przeczytać niestety tylko w skróconej formie. Ronnie wspomina o dzieciństwie, rodzinie i początkach przygody ze snookerem. Pisze o swoich problemach z alkoholem i narkotykami oraz że zmagał się z depresją. Wyznaje, że oboje rodzice byli w więzieniu, ojciec spędził za kratami 18 lat za morderstwo, matkę zaś skazano za finansowe malwersacje. Jednak nie opowiada w książce już o tym jak wpadł w nałogi (patrząc na sytuację rodzinną można się tego jedynie domyśleć) i jaką drogę przeszedł podczas odwyku. Nieco miejsca poświęcił walce o możliwość widzenia dwójki swoich dzieci i rozstaniu z ich matką, jednak o tym, że poznał ją na spotkaniu anonimowych narkomanów przeczytałam w zapowiedzi na okładce książki.

Fani O'Sullivana z pewnością znają te wątki jego historii. Nie jest to dla nich nowością. Jeśli jednak ktoś liczy na obszerną relację z „mrocznej” części życia snookerzysty, ta książka niestety nie zaspokoi w pełni jego oczekiwań.

 „Wpadłem w depresję, ponieważ rzuciłem picie i ćpanie, ale przecież piłem i ćpałem właśnie dlatego, że zmagałem się z depresją. Ostatecznie stwierdziłem, że wolę depresję na trzeźwo niż depresję na bani i haju.”

Czytając tę lekturę dowiecie się, co było pierwszą rzeczą, jaką powiedział mu ojciec, gdy wyszedł za kaucją z aresztu, czy więzienie jego ojca zepsuło ich relacje oraz czy kiedykolwiek proponowano mu łapówkę za przegranie meczu. Przeczytacie, w jaki sposób bieganie wpłynęło na jego grę w snookera, jaka książka sprawiła, że sezon 2007/08 był jednym z najlepszych w jego karierze, co było największa motywacją by kontynuować karierę oraz jaki był główny powód jego powrotu do gry w 2013 roku.

O'Sullivan wyjaśni Wam, dlaczego snooker to okropna gra, w jaki sposób „hoduje odludków, roboty” oraz dla kogo jest przeznaczona. Dowiecie się, dlaczego był zdenerwowany (delikatnie mówiąc), gdy wprowadzono rewolucyjne zmiany w snookerze zmieniając system z 8 do 27 turniejów, jak również, który turniej snookera to odpowiednik triatlonowych zawodów Ironman.

„Wiedziałem, że choć bardzo chcę się nachlać, nie mogę.”

„Nigdy nie wychodziłem do stołu z przeświadczeniem, że nie mam z rywalem żadnych szans.”

Ronnie w swojej autobiografii tłumaczy, dlaczego wyszedł w połowie pojedynku ze Stephenem Hendrym, przyznaje, na których turniejach odpuścił mecze i zdradza, kiedy docenił wszystkie swoje sukcesy. Opowiada także jak pomogły mu sesje z psychiatrą sportowym, który pracował m.in. z Luisem Suárezem, czy Bradleyem Wigginsem.

Odkryjecie, dlaczego zawsze pił wyłącznie wódkę (z alkoholi rzecz jasna), które zwycięstwo było pierwszym, jakie odniósł po odwyku, kiedy zaczął cierpieć na bezsenność, czy też, po co poszedł na spotkania Anonimowych Seksoholików, choć w tym względzie nie był uzależniony. Dowiecie się, za co podziwia Rogera Federera, którego zawodnika gracze nazywają „Katem”, a o kim i dlaczego mówią „Pan Psychoza”.

„[…] wolałbym już dostać w ryj, niż zostać stłamszony przy stole.”

Na snookerze faktycznie się nie znam, ale na książkach trochę już tak. Zwłaszcza na tych sportowych. „Running” nie jest, co prawda najlepszą autobiografią, którą przeczytałam w życiu, jednak jest to książka warta polecenia. Szczerza, prawdziwa, bezkompromisowa. Dla fanów snookera i wielbicieli samego Ronniego z pewnością lektura obowiązkowa.

„Co jest lepsze – przegrać, ale czerpać radość z gry, czy wygrać, będąc nieszczęśliwym? PRZEGRAĆ I BYĆ RADOSNYM!”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.


Źródło zdjęcia: własne

AUTOR: RealAnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz