środa, 21 grudnia 2011

Pech jednego, szansą dla drugiego…

Kontuzja Davida Villi przysporzyła Hiszpanom wielu zmartwień, aczkolwiek reszta piłkarskiego świata także zastanawia się czy zdoła on powrócić przed ME 2012. Jeśli tak, to, w jakiej będzie formie? Czy po tak poważnym urazie, jego organizm wytrzyma trudy Mistrzostw? Kogo ewentualnie powoła Vicente del Bosque w miejsce Villi? Pytań jest wiele, a odpowiedzi brak.

Najgorsze w tej całej sytuacji jest to, gdzie czołowy snajper La Roja doznał kontuzji. Na Klubowych Mistrzostwach Świata, czyli na turnieju, moim zdaniem rozgrywanym przede wszystkim dla pieniędzy. Z drugiej strony prawdą jest, że urazu można nabawić się wszędzie, co sportowcy wielokrotnie już udowadniali. Dlatego też, nie ma co dyskutować nad tym, co by było gdyby Barcelona do Japonii nie poleciała.

Jako kibic życzę Davidowi jak najszybszego powrotu do zdrowia. Jednak muszę przyznać, że moją pierwszą myślą po przeczytaniu informacji o kontuzji napastnika Barcelony było: zrodziła się szansa na powrót do kadry dla Raula! W tym momencie ktoś powie, że z Raulem Hiszpania nigdy niczego nie zdobyła. Ja jednak uważam takie argumenty za bezsensowne, gdyż winą za brak sukcesów ówczesnej reprezentacji nie można obarczać jednego człowieka. Inny kibic stwierdzi, że trener ma mnóstwo świetnych napastników do wyboru, młodszych od Gonzalesa, jak Torres, Negredo, Soldado, Pedro czy Llorente. Oczywiście są to światowej klasy piłkarze i nie mam zamiaru tego argumentu obalać, czy też przekonywać kogokolwiek o wyższości Raula. Po prostu osobiście czuję tak wielką sympatię i podziw dla Legendy Realu, że z całego serca chciałabym go zobaczyć na boiskach Polski i Ukrainy.

Gdy Hiszpania zdobywała Mistrzostwo Europy w 2008 roku, a Iker Casillas podnosił puchar, moja radość mieszała się z smutkiem. W głowie ciągle powtarzałam sobie jedno zdanie: wreszcie coś wygrali, a Raulowi nie było dane być tego częścią. Co musiał czuć w tym momencie El Siete, gdy taki zwykły i szary kibic jak ja, czuł ogromny żal?

Nie wiem czy Hiszpania wygra Euro i obroni tytuł mistrzowskiz przed 4 lat, ale wiem jedno, że Raul zawsze pozostawia serce na boisku i zasłużył na ten jeszcze jeden, ostatni turniej międzynarodowy w swojej karierze. I bardzo bym chciała, aby del Bosque też tak uważał.

AUTOR: RealAnia

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu tej notki/felietonu rodzi się jedna, acz głośna i przez duże "H" myśl, a mianowicie (i tu poproszę o werble): Hahahahahahahah. Po pierwsze kontuzja "El Guaje" rzeczywiście straszna rzecz, ciężko będzie Hiszpanom w tym roku (czyt. 2012) obronić tytuł, ponieważ...nie można zastąpić Villi Torrem (- hahhahahahaha, ubaw po pachy), Llorente, Negredo, Raula (czyt. dziadka, zasłużonego, ale dziadka), Soldado czy Pedro. Ci dwaj oostatni jeszcze coś mogli by wskurać, ale Torres?! Jego nawet dzieci grający na playstation nie biorą do swojej drużyny. Raul próbuje złapać "młodzieńczy wiatr w plecy" w Schalke, ale bądźmy sprawiedliwi - to już nie te lata. Llorente i jego Athletic Bilbao...no coż... Autor coś bardzo sentymentalnie podszedł do tak poważnego tematu jak ME.

    OdpowiedzUsuń