Final Four Ligi Mistrzów za pasem. Łódź i Skra Bełchatów z niecierpliwością szykują się na tę imprezę, a my dziś poznaliśmy pozostałych finalistów. Drużyna z Bełchatowa ma swoje miejsce z racji tego, że jest gospodarzem. Zenit Kazań szybciutko, bo w trzech setach uporał się niedawno z VfB Friedrichshafen (w pierwszym meczu zespół też nie stracił ani jednej partii) i zagwarantował sobie miejsce w wielkiej czwórce. Dzisiaj natomiast rozegrać się miały losy ostatnich dwóch miejsc w łódzkim turnieju.
Pierwsze spotkanie, w moim mniemaniu miało być smutną formalnością. Okazało się natomiast thrillerem godnym Kubricka! Mowa oczywiście o meczu Arkas Izmir- Lokomotiv Nowosybirsk. Pierwsza potyczka (miała miejsce 21 lutego)skończyła się łatwym zwycięstwem Rosjan (3:0) , druga (dzisiejsza)… to zupełnie inna historia. Początkowe dwa sety zapowiadały rychły koniec meczu, jednak Turcy wykazali się wielką determinacją i chyba jeszcze większą ambicją doprowadzając do remisu 2:2. To co stało się później to klasyczne „pójście za ciosem”. Wygrany na przewagi tie break (16:14) i decydujący o wszystkim „złoty set „ sprawiły, że teoretycznie niemożliwe stało się możliwymi to Arkas Izmir zagra w Final Four. Mecz trzymał w napięciu do końca, a jego wynik zaskoczył chyba nie jednego obserwatora siatkówki. Mnie zszokował choć specjalistą nie jestem. Po pierwszej potyczce nie liczyłam na to, że turecki zespół znajdzie sposób na drużynę z Nowosybirska. Obawiałam się, że rosyjski półfinał w Łodzi to pewniak, a nasza Skra będzie zmuszona mierzyć się, z którąś z włoskich potęg. Jednak proszę… biję się w piersi i kajam, bo nie doceniłam gospodarzy. Oni za to pokazali charakter i zwyciężyli w pięknym stylu. Brawo dla siatkarzy z Izmiru!
Odwrotnie do moich oczekiwań podziało się za to w Trydencie. W przeciwieństwie do wyżej opisanego spotkania to w meczu Trentino- Macerata spodziewałam się ostrej wyrównanej walki! Dwa zespoły z czołówki Serie A gwarantowały nie lada siatkarskie emocje! Przynajmniej tak mi się wydawało. Mój apetyt i głód sportowej walki nakręcał fakt, że w pierwszym meczu tych drużyn(odbywający się 22go lutego) to Lube odniosło zaskakującą wygraną (3:2)! Liczyłam więc na wielkie widowisko! Swoim zwyczajem jednak to trzykrotni zwycięzcy Ligi Mistrzów szybko przejęli kontrolę nad spotkaniem i bez większych problemów wygrali trzy sety. Stokr, Juantorena, Kaziyski czyli standardowi egzekutorzy nie pozostawili zespołowi gości żadnych złudzeń. I choć zasada „złotego seta” jest przeze mnie kompletnie znienawidzona ( głównie za sprawą meczu Skry Bełchatów z Zenitem Kazań w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów), tym razem miałam cichą nadzieję, że zawodnicy Lube Banca Macerata wykorzystają szansę i jakimś szczęśliwym trafem tę dodatkową partię wygrają. Cud się jednak nie zdarzył. Trentino PlanetWin365 p oraz kolejny zagra w finale FF. Trochę mi żal Maceraty, ale z drugiej strony choć bardzo się starali, nie byli w stanie pokonać lidera Serie A. Tym razem czegoś zabrakło. Może trochę umiejętności, nieco doświadczenia, odrobiny szczęścia. Jednym słowem szkoda! Chętnie starłabym ten uśmiech satysfakcji, obłudnego zaskoczenia z twarzy Radostina Stojczewa i zobaczyła jak przerywane zostaje pasmo zwycięstw drużyny, „która zawsze wszystko wygrywa”. Wierzę jednak, że to stanie się w tym roku! Już niedługo, bo w marcu. W łódzkiej Atlas Arenie. Za sprawą Skry Bełchatów:)
Podsumowując zatem, w półfinale Final Four siatkarze z Włoch zmierzą się z Zenitem Kazań. Drugą parę tworzą PGE Skra Bełchatów oraz Arkas Izmir. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać, wierzyć i kibicować naszym Panom! Miejmy nadzieję, że tym roku puchar Ligi Mistrzów zostanie w Polsce!
AUTOR: Iskra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz