Wielki dzień dla polskiej siatkówki! Myślę, że tymi słowami najlepiej podsumuję tę słoneczną sobotę. Dzień zwycięstw! Piękna pogoda, choć bardzo kusząca nie wymiotła mnie sprzed ekranu i spędziłam cały dzień z siatkówką. Ojj działo się, działo na parkietach…
Wokół Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów narosła wielka, naprawdę ogromna akcja… motywacyjno-reklamowa. Rzec można nawet, propagandowa. To co się działo przyprawiało mnie osobiście o zawrót głowy i wolę tego nie komentować, gdyż do głosu doszłoby zdecydowanie moje wredne i cyniczne poczucie humoru. Choć muszę przyznać, że niektóre elementy tej wielkiej nagonki na Skrę były całkiem zabawne:) Uśmiałam się do łez! W każdym bądź razie te wszystkie działania bardziej zmartwiły mnie niż utwierdziły w przekonaniu, że Skra to potęga. Jako kibic oczywiście wierzę niezłomnie w moją drużynę, jednak nie lubię kiedy buduje się wokół niej baldachim uwielbienia totalnego. Jestem zwolenniczką spokojnej koncentracji. Wraz bowiem z zainteresowaniem, rosną oczekiwania i presja jaka ciąży na zawodnikach. Siadałam przed komputerem z ciężkim sercem i ściśniętym żołądkiem, bo obawiałam się, iż w kwestii psychiki w Skrze może coś pęknąć. Moje wątpliwości poniekąd okazały się słuszne, poniekąd nie. Bełchatowianie wytrzymali ciężar! Wynik końcowy meczu świetny. Piękne 3:0 i pewny awans do finału!! Jednak co do poziomu gry można polemizować. Szału niebyło, ale właściwie dokładnie taki był cel. Nie ważne w jakim stylu byle wygrać i dostać się do ostatecznej walki! Itak się stało! Skra jako pierwszy polski zespół zagra jutro o największe trofeum klubowe w Europie czyli Puchar Ligi Mistrzów! Jestem przekonana, że to czego troszkę zabrakło dzisiaj (lub raczej było oszczędzane) jutro uderzy z całą mocą! To o czym wszyscy- zawodnicy, trenerzy, włodarze klubu, kibice- marzyli, stało się faktem. Teraz trzeba tylko iść zaciosem i zgarnąć całą pulę! A potem… niech się dzieje wola nieba:)
Przeciwnikiem naszych bełchatowian będzie (o dziwo!!) Zenit Kazań. W fantastycznym meczu, który spokojnie można uznać za starcie tytanów, zespół z Rosji rozbroił wielkie Trentino (3:1) kończąc tym samym pasmo zwycięstw i dominacji włoskiej potęgi. Pławię się w słodkiej satysfakcji, że tym razem Radostin Stojczew i jego drużyna nie będzie triumfalnie chełpiła się kolejnym pucharem. Odrobinę żałuję, że to nie Skra utarła nosa zespołowi z Trydentu, ale myślę, że będzie ku temu jeszcze okazja:)Drużyna Władimira Alekny była dzisiaj zdecydowanie lepsza od Włochów i sukcesywnie zmierzała po wygraną. Z seta na set Trentino coraz gorzej radziło sobie z przyjęciem i w efekcie szwankowała cała gra. W pełni zasłużenie jutro Zenit Kazań będzie walczył o najwyższą nagrodę. Co to oznacza dla Skry? Ciężki bój! Bardzo ciężki! Ale wszystko może się zdarzyć! Jak nie teraz to kiedy?!
Zwycięstwo i awans Bełchatowa to nie wszystkie powody do radości ! Otóż Resovia, po pewnym zwycięstwie nad Ach Volley Lublana zagra już niedługo w finale Pucharu Cev! Mecz może nie był typowym spacerkiem, ale mimo to siatkarze z Podkarpacia gładko go wygrali (3:0). Podobnie jak w pierwszym spotkaniu Słoweńcy nie postawili wielkiego oporu. Resovia miała momenty kiepskiej gry, którą można nazwać „stojącą” , ale mimo to bez większego trudu doprowadzili do korzystnego wyniku. Do wygranej niezaprzeczalnie przyczynił się Wojtek Grzyb. Zaliczył 5 asów serwisowych (w tym 4 praktycznie pod rząd) ratując rzeszowian z nie lada opresji w trzecim secie! Swoją świetną zagrywką, spektakularnie zakończył też całe spotkanie. Dzięki dobrej, w miarę stabilnej grze Asseco już pod koniec marca zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Dynamo Moskwa - Acqua Paradiso Monza o Puchar Cev!
To jednak jeszcze nie koniec:) Czeka nas również gratka w postaci finału Pucharu Challange! Bez większych problemów AZS Politechnika Warszawska poradziła sobie w rewanżowym meczu z zespołem Tomis Konstanca. Co prawda gospodarzom udało się „ugrać” jednego (konkretnie drugiego) seta. Zawodnicy z Warszawy postawili jednak „kropkę nad i” w kolejnych partiach nie pozwalając sobie na porażkę. W efekcie wynik 3:1 z dzisiejszego i 3:2 z poprzedniego spotkania zagwarantowały Politechnice miejsce w rozgrywce o ostateczne trofeum!
A z kim będzie grał zespół ze stolicy w finale? Otóż z AZSem Częstochowa! Zespół spod Jasnej Góry rozegrał emocjonujące spotkanie z Profaxisem Menen. Mecz trzymał w napięciu do ostatniej chwili. W czwartym, ostatnim secie zespół z Belgii prowadził w końcówce i zdawało się, że czeka nas tiebreak. Jednak kilka dobrych akcji, skuteczne bloki, doprowadziły częstochowian do zwycięstwa w całym meczu.
Oba nasze zespoły odwaliły kawał dobrej roboty zarówno w pierwszych potyczkach jak i spotkaniach rewanżowych. Dzięki temu mamy finał na rodzimym podwórku:)
Tego jeszcze nie było! Trzy europejskie turnieje, trzy wielkie finały i aż cztery polskie drużyny! Jednym słowem spełnia się idealny plan, którego na początku sezonu chyba nawet największy optymista się nie spodziewał. Sama jestem zaskoczona takim przebiegiem wypadków. I nie chodzi tu o brak wiary w nasze zespoły! Absolutnie nie! Uważam, że umiejętności i determinacji nasze drużyny mają pod dostatkiem, ale dotąd jakoś zawsze w takich rozgrywkach, na ostatniej prostej brakowało nam odrobiny szczęścia! Ono też ma swoje miejsce w sporcie. W tym roku nastąpił wreszcie przełom w efekcie, którego na kilku ścianach mogą zabłysnąć nowe nagrody… Oby było ich jak najwięcej!
Może pierwszym będzie Pucharu Ligi Mistrzów… Niech Bełchatów przeciera szlaki dla pozostałych drużyn! Usilnie proszę zatem o trzymanie kciuków i trochę wsparcia dla Skry! Złota sobota niech przeciągnie się do niedzieli! Jutro może spełni się bełchatowski sen. Sen, który razem z siatkarzami dzieli wielu kibiców w całym kraju i który śni się także mnie! A dzisiaj to już na pewno!
Zatem… pucharowych snów:)
AUTOR: Iskra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz