niedziela, 18 marca 2012

Sobota prawie jak złota!

Wielki dzień dla polskiej siatkówki! Myślę, że tymi słowami najlepiej podsumuję tę słoneczną sobotę. Dzień zwycięstw! Piękna pogoda, choć bardzo kusząca nie wymiotła mnie sprzed ekranu i spędziłam cały dzień z siatkówką. Ojj działo się, działo na parkietach…

Wokół Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów narosła wielka, naprawdę ogromna akcja… motywacyjno-reklamowa.  Rzec można nawet, propagandowa. To co się działo przyprawiało mnie osobiście o zawrót głowy i wolę tego nie komentować, gdyż do głosu doszłoby zdecydowanie moje wredne i cyniczne poczucie humoru.  Choć muszę przyznać, że niektóre elementy tej wielkiej nagonki na Skrę były całkiem zabawne:)  Uśmiałam się do łez! W każdym bądź razie te wszystkie działania bardziej zmartwiły mnie niż utwierdziły w przekonaniu, że Skra to potęga.  Jako kibic oczywiście wierzę niezłomnie w moją drużynę, jednak nie lubię kiedy buduje się wokół niej baldachim uwielbienia totalnego. Jestem zwolenniczką spokojnej koncentracji.  Wraz bowiem z zainteresowaniem, rosną oczekiwania i presja jaka ciąży na zawodnikach. Siadałam przed komputerem z ciężkim sercem i ściśniętym żołądkiem, bo obawiałam się, iż w kwestii psychiki w Skrze może coś pęknąć. Moje wątpliwości poniekąd okazały się słuszne, poniekąd nie. Bełchatowianie wytrzymali ciężar!  Wynik końcowy meczu świetny. Piękne 3:0 i pewny awans do finału!!  Jednak co do poziomu gry można polemizować.  Szału niebyło, ale właściwie dokładnie taki był cel. Nie ważne w jakim stylu byle wygrać i dostać się do ostatecznej walki! Itak się stało! Skra jako pierwszy polski zespół zagra jutro o największe trofeum klubowe w Europie czyli Puchar Ligi Mistrzów!  Jestem przekonana, że to czego troszkę zabrakło dzisiaj (lub raczej było oszczędzane) jutro uderzy z całą mocą!  To o czym wszyscy- zawodnicy, trenerzy, włodarze klubu, kibice- marzyli, stało się faktem. Teraz trzeba tylko iść zaciosem i zgarnąć całą pulę!  A potem… niech się dzieje wola nieba:)

Przeciwnikiem naszych bełchatowian będzie (o dziwo!!) Zenit Kazań. W fantastycznym meczu, który spokojnie można uznać za starcie tytanów, zespół z Rosji rozbroił wielkie Trentino (3:1) kończąc tym samym pasmo zwycięstw i dominacji włoskiej potęgi.  Pławię się w słodkiej satysfakcji, że tym razem Radostin Stojczew i jego drużyna nie będzie triumfalnie chełpiła się kolejnym pucharem. Odrobinę żałuję, że to nie Skra utarła nosa zespołowi z Trydentu, ale myślę, że będzie ku temu jeszcze okazja:)Drużyna Władimira Alekny była dzisiaj zdecydowanie lepsza od Włochów i sukcesywnie zmierzała po wygraną. Z seta na set Trentino coraz gorzej radziło sobie z przyjęciem i w efekcie szwankowała cała gra.  W pełni zasłużenie jutro Zenit Kazań będzie walczył o najwyższą nagrodę.   Co to oznacza dla Skry? Ciężki bój!  Bardzo ciężki! Ale wszystko może się zdarzyć! Jak nie teraz to kiedy?!

Zwycięstwo i awans Bełchatowa to nie wszystkie powody do radości ! Otóż Resovia, po pewnym zwycięstwie nad Ach Volley Lublana zagra już niedługo w finale Pucharu Cev! Mecz może nie był typowym spacerkiem, ale mimo to siatkarze z Podkarpacia gładko go wygrali (3:0). Podobnie jak w pierwszym spotkaniu Słoweńcy nie postawili wielkiego oporu.  Resovia miała momenty kiepskiej gry, którą można nazwać „stojącą” , ale mimo to bez większego trudu doprowadzili do korzystnego wyniku.  Do wygranej niezaprzeczalnie przyczynił się Wojtek Grzyb. Zaliczył 5 asów serwisowych (w tym 4 praktycznie pod rząd) ratując rzeszowian z nie lada opresji w trzecim secie! Swoją świetną zagrywką, spektakularnie zakończył też całe spotkanie. Dzięki dobrej, w miarę stabilnej grze Asseco już pod koniec marca zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Dynamo Moskwa - Acqua Paradiso Monza o Puchar Cev!

To jednak jeszcze nie koniec:) Czeka nas również gratka w postaci finału Pucharu Challange! Bez większych problemów AZS Politechnika Warszawska poradziła sobie w rewanżowym meczu z zespołem Tomis Konstanca. Co prawda gospodarzom udało się „ugrać” jednego  (konkretnie drugiego) seta. Zawodnicy z Warszawy postawili jednak „kropkę nad i” w kolejnych partiach nie pozwalając sobie na porażkę. W efekcie wynik 3:1 z dzisiejszego  i 3:2 z poprzedniego spotkania zagwarantowały Politechnice miejsce w rozgrywce o ostateczne trofeum!

A z kim będzie grał zespół ze stolicy w finale? Otóż z AZSem Częstochowa!  Zespół spod Jasnej Góry rozegrał emocjonujące spotkanie z Profaxisem Menen.  Mecz trzymał w napięciu do ostatniej chwili. W czwartym, ostatnim secie zespół z Belgii prowadził w końcówce i zdawało się, że czeka nas tiebreak. Jednak kilka dobrych akcji, skuteczne bloki, doprowadziły częstochowian do zwycięstwa w całym meczu.

Oba nasze zespoły odwaliły kawał dobrej roboty zarówno w pierwszych potyczkach jak i spotkaniach rewanżowych.  Dzięki temu mamy finał na rodzimym podwórku:)

Tego jeszcze nie było! Trzy europejskie turnieje, trzy wielkie finały i aż cztery polskie drużyny! Jednym słowem spełnia się idealny plan, którego na początku sezonu chyba nawet największy optymista się nie spodziewał.  Sama jestem zaskoczona takim przebiegiem wypadków. I nie chodzi tu o brak  wiary w nasze zespoły! Absolutnie nie! Uważam, że umiejętności i determinacji nasze drużyny mają pod dostatkiem, ale dotąd jakoś zawsze w takich rozgrywkach, na ostatniej prostej brakowało nam odrobiny szczęścia!  Ono też ma swoje miejsce w sporcie. W tym roku nastąpił wreszcie przełom w efekcie, którego na kilku ścianach mogą zabłysnąć nowe nagrody… Oby było ich jak najwięcej!

Może pierwszym będzie Pucharu Ligi Mistrzów… Niech Bełchatów przeciera szlaki dla pozostałych drużyn!  Usilnie proszę zatem o trzymanie kciuków i trochę wsparcia dla Skry! Złota sobota niech przeciągnie się do niedzieli!  Jutro może spełni się bełchatowski sen. Sen, który razem z siatkarzami dzieli wielu kibiców w całym kraju i który śni się także mnie! A dzisiaj to już na pewno!

Zatem…  pucharowych snów:)

AUTOR: Iskra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz