poniedziałek, 2 lipca 2012

„To już jest koniec…..

nie ma już nic.” Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko płynie. Jeszcze niedawno Polska została wybrana współgospodarzem mistrzostw, odbyło się losowanie grup, odliczaliśmy dni do meczu otwarcia. A dziś jest już po wszystkim.

Po tych mistrzostwach wiem, że taki turniej to nie tylko mecze. To w głównej mierze wszystko to, co się dzieje wokół spotkań. Kibice. Atmosfera. Wielkie międzynarodowe piłkarskie święto.

Wiedziałam, że sport łączy ludzi, ale nie sądziłam, że aż tak. W czasie Euro 2012 przekonałam się o tym na własnej skórze. We Wrocławiu byłam na meczu Rosja-Czechy - pierwszym spotkaniu międzynarodowym, jakie widziałam w życiu. Na żywo oczywiście. Bardzo mi się podobało. Wspólna podróż tramwajem z kibicami z Czech i Rosji oraz z rodakami była bardzo ciekawym i zabawnym doświadczeniem.

Później jednak pojechałam na ćwierćfinał do Warszawy, a tam było po prostu niesamowicie! Nie chodzi tylko o piękno Stadionu Narodowego, który jest cudowny, czy też o widok gwiazd światowej piłki, z Ronaldo na czele, ale przede wszystkim o kibiców. Wspólne zabawa w jednej knajpie Polaków, Czechów, Greków i Portugalczyków to wspomnienia, które zapamiętam do końca życia. Usłyszeć tych wszystkich obcokrajowców śpiewających z nami „Polska biało-czerwoni” – było przeżyciem bezcennym. Fani robiący sobie wspólne zdjęcia, bawiący się i szczerze życzący sobie nawzajem „good luck” przed meczem to właśnie jest prawdziwe EURO, którego nie można przeżyć siedząc w domu przed telewizorem.

Samo spotkanie w Warszawie to również niewątpliwie wspaniałe chwile. Miałam możliwość podziwiania wyczynów jednego z najlepszych piłkarzy naszego globu - Cristiano Ronaldo, ale również dwójki pozostałych zawodników mojego ukochanego Realu Madryt – Pepe i Fábio Coentrão. I choć pod względem piłkarskim mecz we Wrocławiu był lepszym widowiskiem, to cieszę się, że zobaczyłam Portugalię, gdyż nie wiem czy gdy wreszcie uda mi się spełnić największe marzenie i pojadę na Santiago Benrabeu to Ronaldo będzie jeszcze w Madrycie grał. A jest on niewątpliwie jednym z najlepszych zawodników świata, którego nie każdy będzie miał okazję zobaczyć na własne oczy.

Wielka szkoda, że turniej dobiegł końca, ale mamy się, z czego cieszyć! Udało nam się zorganizować piękne mistrzostwa. Tak bardzo się martwiliśmy czy zdążymy, czy nie będzie wstydu, a tymczasem okazało się, że wszystko wyszło naprawdę fantastycznie. Gdyby tylko jeszcze Polacy lepiej zagrali.... ale nie można mieć przecież wszystkiego.

AUTOR: RealAnia

1 komentarz: