Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Euro 2012. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Euro 2012. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 kwietnia 2022

„Lektury dla kibica” – Autobiografia Szewczenki

Historia życia Szewczenki.                

Rozdział 256.

Szewczenko. Moje życie, moja piłka –  Andrij Szewczenko, Alessandro Alciato

Któż z nas nie pamięta podwójnej, wręcz niemożliwej interwencji Jerzego Dudka z finału Ligi Mistrzów ze Stambułu? Czy też ostatniego karnego w serii jedenastek? Jeśli macie właśnie te fenomenalne obrony przed oczami to z pewnością widzicie również tego, który w tych sytuacjach nie trafił do siatki. To oczywiście Andrij Szewczenko. Jak tamte wydarzenia wspomina Ukrainiec? Czy nadal prześladuje go przegrany, praktycznie przecież wygrany już mecz? Tego i wiele więcej dowiecie się z jego autobiografii pt. „Szewczenko. Moje życie, moja piłka”.

 „Niedowierzanie. Wiadra soli wysypane na rany.”

Swoją autobiografię Szewczenko spisał przy pomocy Alessandro Alciato. Wcześniej w Polsce ukazały się już książki, które współtworzył ten włoski dziennikarz, to Carlo Ancelotti. Nienasycony zwycięzca oraz Pirlo. Myślę, więc gram”.

Wstęp do autobiografii Szewczenki napisali Paolo Maldini, Carlo Ancelotti, czy José Mourinho. Po wypowiedziach sławnych postaci futbolu Ukrainiec przejmuje piłkę i opowiada historię swojego życia.

„[…] futbol był Gwiazdą Polarną mojej drogi.”

Przedstawione wydarzenia mają układ chronologiczny. Historia zaczyna się od dzieciństwa, początków przygody Szewczenki z futbolem, poprzez akademię i występy w pierwszej drużynie Dynama Kijów, transferze do Milanu, nieudanym pobycie w Chelsea, aż po powrót do Mediolanu, a następnie do Kijowa. Pomiędzy piłką klubową mamy wątki reprezentacyjne i udział w mundialu w 2006 oraz Euro 2012.

 „Pełno żółtych i niebieskich barw, nowa powszechna duma.”

Książkę szybko się czyta, ale niestety nie jest zbyt „porywająca”. Brakuje historii zza kulis, anegdot z szatni. Nie mówię, że ich w ogóle nie było, ale z pewnością za mało, jak na autobiografię takiego piłkarza. Sporo jest ogólników, dominuje życie sportowe Szewczenki, co zrozumiałe zwłaszcza wątek mediolański, ale co rozczarowujące o pracy w roli selekcjonera reprezentacji Ukrainy Szewczenko wspomina zaledwie w kilku słowach.

Nie ma kontrowersji, Szewczenko nikomu nie wbija żadnej szpilki, nikogo nawet nie krytykuje. Momentami jest aż cukierkowo. Dziwi mnie fakt przyznania tej pozycji tytułu ‘piłkarskiej książki roku we Włoszech w 2021 roku’. Ja określiłabym, iż to książka poprawna. Brakowało mi pewnej iskry. Dlatego też nie jest to pozycja z gatunku ‘must read’, choć na pewno warto ją przeczytać.

„W głowie, w sercu i w duszy byłem ambasadorem mojej wspaniałej ojczyzny.”

Sięgając po tę książkę dowiecie się, kogo treningi przypominały mordercze testy na wytrzymałość, a także, dlaczego trener Dynama kazał w przerwie meczu LM ściągnąć piłkarzom wszystkie dodatkowe ubrania, choć panował przejmujący mróz. Odkryjecie, z jakiego powodu pod koniec gry Szewczenki w Kijowie ochraniały go tajne służby, co dla niego oznaczało zwolnienie trenera, czy też, kogo uważał za najlepszego piłkarza pod względem technicznym.

Szewczenko zdradza, o co założył się z Berlusconim twierdząc wbrew opinii prezesa, że w swoim pierwszym sezonie w Milanie strzeli ponad dziesięć goli. Wskazuje, po czym piłkarze poznawali, że Carlo Ancelotti jest szczęśliwy. Ujawnia, co powiedział mu Nesta przed decydującym karnym w finale LM przeciwko Juventusowi. Wyjaśnia także, dlaczego odmówił Realowi Madryt, a później zdecydował się na transfer do Chelsea.

„Tylko szczęście i miłość do barw, które nosiłem.”

Przeczytacie jak Szewczenko poznał Romana Abramowicza, czy kiedykolwiek obejrzał powtórkę finału LM ze Stambułu, jak również, kiedy po raz pierwszy otrzymał propozycję posady selekcjonera reprezentacji Ukrainy.

Kto przepowiedział Szewczence, że w koszulce Milanu zdobędzie Złotą Piłkę, choć nawet nie był jeszcze zawodnikiem Rossonerich? W jaki absurdalny sposób w pokoju hotelowym poważnie uszkodził łąkotkę, co skończyło się operacją? Czym Pirlo doprowadzał do szału Gattuso? Czy w przerwie finału Champions League w Stambule piłkarze Milanu świętowali już zwycięstwo nad Liverpoolem?

„Futbol mnie wybrał.”

„Szewczenko. Moje życie, moja piłka” to pozycja, która powinna zainteresować wszystkich miłośników sportowych biografii. Zwłaszcza zaś przypadnie do gustu kibicom Milanu, w końcu Szewa na zawsze pozostanie jednym z Rossonerich.

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.

Książkę kupicie w księgarni labotiga.pl


Źródło zdjęcia: własne

 

Powiązane wpisy:

     1. Carlo Ancelotti. Nienasycony zwycięzca

     2. Pirlo. Myślę, więc gram

poniedziałek, 2 lipca 2012

„To już jest koniec…..

nie ma już nic.” Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko płynie. Jeszcze niedawno Polska została wybrana współgospodarzem mistrzostw, odbyło się losowanie grup, odliczaliśmy dni do meczu otwarcia. A dziś jest już po wszystkim.

Po tych mistrzostwach wiem, że taki turniej to nie tylko mecze. To w głównej mierze wszystko to, co się dzieje wokół spotkań. Kibice. Atmosfera. Wielkie międzynarodowe piłkarskie święto.

Wiedziałam, że sport łączy ludzi, ale nie sądziłam, że aż tak. W czasie Euro 2012 przekonałam się o tym na własnej skórze. We Wrocławiu byłam na meczu Rosja-Czechy - pierwszym spotkaniu międzynarodowym, jakie widziałam w życiu. Na żywo oczywiście. Bardzo mi się podobało. Wspólna podróż tramwajem z kibicami z Czech i Rosji oraz z rodakami była bardzo ciekawym i zabawnym doświadczeniem.

Później jednak pojechałam na ćwierćfinał do Warszawy, a tam było po prostu niesamowicie! Nie chodzi tylko o piękno Stadionu Narodowego, który jest cudowny, czy też o widok gwiazd światowej piłki, z Ronaldo na czele, ale przede wszystkim o kibiców. Wspólne zabawa w jednej knajpie Polaków, Czechów, Greków i Portugalczyków to wspomnienia, które zapamiętam do końca życia. Usłyszeć tych wszystkich obcokrajowców śpiewających z nami „Polska biało-czerwoni” – było przeżyciem bezcennym. Fani robiący sobie wspólne zdjęcia, bawiący się i szczerze życzący sobie nawzajem „good luck” przed meczem to właśnie jest prawdziwe EURO, którego nie można przeżyć siedząc w domu przed telewizorem.

Samo spotkanie w Warszawie to również niewątpliwie wspaniałe chwile. Miałam możliwość podziwiania wyczynów jednego z najlepszych piłkarzy naszego globu - Cristiano Ronaldo, ale również dwójki pozostałych zawodników mojego ukochanego Realu Madryt – Pepe i Fábio Coentrão. I choć pod względem piłkarskim mecz we Wrocławiu był lepszym widowiskiem, to cieszę się, że zobaczyłam Portugalię, gdyż nie wiem czy gdy wreszcie uda mi się spełnić największe marzenie i pojadę na Santiago Benrabeu to Ronaldo będzie jeszcze w Madrycie grał. A jest on niewątpliwie jednym z najlepszych zawodników świata, którego nie każdy będzie miał okazję zobaczyć na własne oczy.

Wielka szkoda, że turniej dobiegł końca, ale mamy się, z czego cieszyć! Udało nam się zorganizować piękne mistrzostwa. Tak bardzo się martwiliśmy czy zdążymy, czy nie będzie wstydu, a tymczasem okazało się, że wszystko wyszło naprawdę fantastycznie. Gdyby tylko jeszcze Polacy lepiej zagrali.... ale nie można mieć przecież wszystkiego.

AUTOR: RealAnia

Que viva España!

Hiszpania wielka! Hiszpania niezwyciężona! La Roja pokonała Włochy i przechodzi do historii futbolu, trzy razy z rzędu zdobywając tytuł na piłkarskiej imprezie. Ponadto jest pierwszą drużyną, która obroniła Mistrzostwo Europy.

W finale w Kijowie wreszcie ujrzeliśmy taką Hiszpanię, jaką zwykliśmy oglądać. To znów była ta „tiki-taka”. Po prostu mistrzowie zagrali tak jak przystało na mistrzów. We wcześniejszych spotkaniach drużyna del Bosque nie zachwycała, ale najlepsze, co miała pokazała w najważniejszym meczu turnieju.

Włosi nie zasłużyli jednak na tak wysoką porażkę na zakończenie mistrzostw. Co prawda swój idealny mecz rozegrali w półfinale wyrzucając za burtę jednego z faworytów – Niemców, ale cały turniej prezentowali się naprawdę przyzwoicie. Mieli ogromnego pecha, że Thiago Motta doznał kontuzji, gdy Prandelli wcześniej wykorzystał limit zmian (ostatnią właśnie na wyprowadzenie Motty). To był chyba moment przełomowy finału. Włosi całkowicie zrezygnowali z dalszej walki, przegrywali już 2-0, grali w 10 i to z samą Hiszpanią. Wtedy ostatecznie zrozumieli, że losów tego meczu nie odwrócą. Stracili jeszcze dwie bramki i tym samym doznali najwyższej porażki w finale w historii Euro.

AUTOR: RealAnia

piątek, 29 czerwca 2012

Czas na finał!

España

Hiszpanie ponownie zagrają w finale wielkiej imprezy, ale najlepsze, co dotychczas pokazali obrońcy tytułu na tym turnieju to 30 minut dogrywki meczu półfinałowego. Portugalia, choć odważyła się zagrać w „otwarte karty” z mistrzami, jedzie do domu, ale na prawdę żal ją żegnać.

Znowu w regulaminowym czasie gry nie ujrzeliśmy goli. Piłkarze obydwu drużyn doprowadzili nas aż do rzutów karnych. Co ciekawe Xabi Alonso pomylił się w serii jedenastek, ale na jego szczęście gra w drużynie z Casillasem, który nie pozwolił wyjść rywalom na prowadzenie. Gdy Sergio Ramos podchodził do piłki przed oczami miałam ten nieszczęsny karny z meczu z Bayernem Monachium. Jednak tym razem obrońca Realu strzelił jak profesor. Zadziwił mnie przede wszystkim jego spokój przy wykonywaniu jedenastki. Decydującego karnego strzelił zaś Fabregas i przy sporym szczęściu wprowadził Hiszpanię do finału.

Po meczu ujrzeliśmy kilka ładnych obrazków, gdy Pepe, uważany za boiskowego brutala, pogratulował kolegom z klubu – Ikerowi i Ramosowi, a Arbeloa pocieszał Ronaldo.

Cristiano w środę nie miał swojego dnia. Nie wychodziły mu strzały z rzutów wolnych, ponadto zmarnował doskonały kontratak w końcówce regulaminowego czasu gry. Karnego w ogóle nie strzelał. Podobno miał podejść do piłki w piątej kolejce rzutów karnych, do której nie doszło. Moim zdaniem dobrze, że koniec końców jego karny nie decydował o być albo nie być Portugalii. Jak wiemy CR7 świetnie zna się z Casillasem, co wcale nie musiało mu pomóc w pokonaniu golkipera Królewskich. Pomylił się Alves i dzięki temu krytyka nie spadła na Ronaldo.

Portugalczycy płaczą, a Hiszpanie się cieszą. Radość nie może jednak trwać zbyt długo, gdyż przed nimi wielki finał. Obrona tytułu będzie niezwykle ciężka. Szczególnie, iż „tiki-taka” drużyny Del Bosque już tak bardzo nie zachwyca. Wymiana setek podań nie zadziwia już rywali, a co gorsza praktycznie nie zagraża ich bramce. Niezadowolenie z gry La Roja pokazali kibice zgromadzeni na Donbass Arenie wielokrotnie gwiżdżąc na swoich idoli. Vicente del Bosque będzie musiał coś zmienić w drużynie, gdyż wystawienie Negredo w ostatnim spotkaniu nie przyniosło żadnego pożytku.

Super Mario!

O tytuł mistrzowski (ku mojemu zaskoczeniu) zagrają Włosi. Oczywiście z przebiegu spotkania to Italia bez żadnej dyskusji zasłużyła na awans, ale przed meczem stawiałam na Niemców. Drużyna Joachima Löwa nie była jednak sobą w tym spotkaniu. Super Mario strzelił dwie piękne bramki i wysłał Lahma i spółkę do domu. Emocji nie zabrakło do końca, głównie dzięki rażącej nieskuteczności zawodników Włoch oraz bramce zdobytej w doliczonym czasie gry przez Özila z jedenastu metrów. Na więcej jednak nie starczyło już czasu.

Jeśli Włosi zagrają z Hiszpanią tak jak z Niemcami, a Balotelli będzie równie skuteczny to obrońcy tytułu będą mieli poważne problemy. I nawet Casillas może im nie pomóc.

AUTOR: RealAnia

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Fantastyczna czwórka

Dwa pierwsze spotkania ćwierćfinałowe pokazały jak słaba była „polska” grupa. Zarówno Czesi jak i Grecy nie mieli za dużo do powiedzenia w walce o półfinał. Co prawda w pierwszym meczu ¼ finału to reprezentacja Czech rozpoczęła mecz od kilku dobrych ataków, ale później do głosu doszli Portugalczycy. Kadra Paulo Bento początkowo nie miała szczęścia pod bramką Petra Čecha. Sam Cristiano Ronaldo dwa razy trafił słupek, ale ostatecznie w 79 minucie as Realu Madryt pokonał bramkarza Chelsea Londyn i wprowadził Portugalię do półfinału. W Gdańsku natomiast Niemcy pewnie pokonali Greków 4-2. Drużyna Joachima Löwa zawsze stawiana jest w gronie faworytów wszelkich turniejów, ale na dzień dzisiejszy wydaje się być kandydatem głównym do zdobycia mistrzostwa Starego Kontynentu, gdyż pozostałe reprezentacje dotychczas nie zaprezentowały najwyższej formy.

Obecni mistrzowie ponownie nie zachwycili, ale po dwóch bramkach Xabiego Alonso pokonali Francję i awansowali do półfinału. Natomiast w ostatnim starciu ćwierćfinałowym po raz pierwszy w regulaminowym czasie gry na turnieju rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie nie padła żadna bramka. Goli nie było, ale za to doczekaliśmy się pierwszej dogrywki i serii rzutów karnych. I choć najpierw z 11 metrów pomylił się reprezentant Włoch – Montolivo, to później w poprzeczkę trafił Young, a strzał Ashleya Cole’a obronił Gianluigi Buffon, dzięki czemu Italia zagra w Warszawie o finał z Niemcami.

Wśród tych czterech reprezentacji jest przyszły mistrz Europy. Kto wygra dowiemy się za niecały tydzień. Zostały zaledwie trzy mecze, cieszmy się nimi gdyż szybko się skończą.

AUTOR: RealAnia

środa, 20 czerwca 2012

Ktoś musiał odpaść, by grać mógł ktoś

Już teraz można ogłosić, iż Holendrzy zostali największymi przegranymi Euro 2012. Wicemistrzowie Świata zajęli ostatnie miejsce w „grupie śmierci”, z zerowym dorobkiem punktowym, zdobywając zaledwie dwa gole przy pięciu straconych. Ekipa Berta van Marwijka, choć naszpikowana gwiazdami, nie stworzyła na boisku drużyny. Co prawda swój ostatni mecz Oranje rozpoczęli od mocnego uderzenia i po 11 minutach prowadzili z Portugalią, ale po zdobyciu bramki coś się znów w „mechanicznej pomarańczy zacięło” i Cristiano Ronaldo wysłał ich do domu. Z kompletem zwycięstw natomiast fazę grupową zakończyli nasi zachodni sąsiedzi.

Chorwacja walczyła dzielnie i choć napędziła stracha Hiszpanom, ostatecznie żegna się z turniejem. Wystarczył jeden gol a reprezentacja Slavena Bilića sprawiłaby niesamowitą sensację eliminując obrońców tytułu. Jednak naprzeciwko chorwackich napastników stał Iker Casillas, a bramka Navasa w 88 minucie ostatecznie podcięła im skrzydła. Do ćwierćfinału awansowali za to Włosi, którzy pokonali Irlandię.

Niestety z turniejem pożegnała się również Ukraina, a wraz z odpadnięciem drugiego gospodarza Euro swoją reprezentacyjną karierę zakończył Andrij Szewczenko. Ukraińcy by awansować do ćwierćfinału potrzebowali zwycięstwa, ale mecz z Anglią przegrali zarówno po golu Rooneya, jak i fatalnym błędzie sędziego, który nie uznał prawidłowo strzelonej bramki przez Marko Devicia. Szwecja, choć nie miała żadnych szans na awans do kolejnej rundy na otarcie łez pokonała Francję.

Czas szybko płynie, jeszcze niecałe dwa tygodnie temu do walki o tytuł Mistrza Europy stanęło 16 drużyn, dziś została już tylko połowa z nich. Przykro, że na boiskach Euro 2012 nie zobaczymy już reprezentacji Polski, ale emocji na pewno nam nie zbraknie, wkraczamy przecież w decydującą fazę mistrzostw.

AUTOR: RealAnia

niedziela, 17 czerwca 2012

Euro-katastrofa

Tym razem nie możemy powiedzieć „Polacy, nic się nie stało”, bo właśnie się STAŁO. To było nasze Euro, nasz turniej, nasze stadiony i nasi kibice. Graliśmy u siebie. Kiedy mamy wygrywać, jak nie w takich okolicznościach?

Jedynie fani stanęli na wysokości zadania. W strefach kibica, niezależnie od pogody, gromadziły się tysiące polaków. A piłkarze? Dali nam zaledwie trzy momenty radości – gole Lewandowskiego i Błaszczykowskiego oraz obrona jedenastki przez Tytonia. W „grupie marzeń” zdobyli tylko dwa punkty i zajęli ostatnie miejsce. Aż strach pomyśleć, co by było gdybyśmy grali z Danią, Szwecją czy chociażby z Irlandią.

Mistrzostwa skończyły się dla nas tak jak poprzednie wielkie piłkarskie imprezy. Jedyną różnicą jest fakt, iż mecz otwarcia zremisowaliśmy, a mecz o wszystko był zamiast tego o honor. Inne rzeczy pozostają niezmienne.

Pokonali nas Czesi, którzy jeszcze tydzień temu zostali rozbici przez Rosjan aż 4-1, a dziś awansowali do ćwierćfinału z pierwszego miejsca w grupie! Występ Polaków w drugiej połowie meczu to katastrofa. Nie zagrali praktycznie nic. A pod koniec spotkania jak zwykle większość z nich „człapała” po murawie. Śmieszą mnie komentarze, typu: Polacy czują w nogach drugą połowę meczu z Rosją. Czegoś tu nie rozumiem, to tylko Polska gra trzy mecze grupowe? Inni mają więcej odpoczynku? Przecież to są zawodowi piłkarze! Co by było gdybyśmy musieli zagrać w ¼ finału dogrywkę? A przepraszam, przecież o to się martwić nie musimy....

AUTOR: RealAnia

sobota, 16 czerwca 2012

Do boju Polsko!

Rosja została zatrzymana! Po pięknej bramce Kuby Błaszczykowskiego Polska zremisowała z najgroźniejszym rywalem, a w ostatnim meczu grupowym z reprezentacją Czech podejmie walkę o ćwierćfinał. Był mecz otwarcia, ale mecz o wszystko będzie zamiast meczu o honor. Gramy o awans! Wszystko w rękach, a właściwie nogach Polaków. Sobotnie spotkanie we Wrocławiu nie będzie łatwe, Czesi przecież też mogą wyjść z grupy, ale wierzę, że Polacy niesieni dopingiem publiczności wywalczą dla siebie i dla nas kibiców upragniony ćwierćfinał.

Choć Ronaldo pudłował w sytuacjach, których nie zwykł marnować, to Portugalia szczęśliwie pokonała Danię. Wicemistrzowie Świata przegrali kolejne spotkanie, ale, pomimo iż zajmują ostatnią lokatę w swojej grupie, z zerowym dorobkiem punktowym, nadal mogą zagrać w ćwierćfinale, jednak ich los nie zależy tylko i wyłącznie od nich. Patrząc na grę Holendrów trudno uwierzyć, że praktycznie ta sama drużyna dwa lata temu grała finale Mundialu, a w eliminacjach do tegorocznego Euro zdobyła aż 37 goli – najwięcej ze wszystkich reprezentacji.

Kadra Włoch po remisie z Hiszpanią, podzieliła się punktami również z Chorwacją. Natomiast Torres poprawił swoją skuteczność pod bramką przeciwnika, a Hiszpania wysoko pokonała Irlandczyków, którzy jako pierwsza ekipa po fazie grupowej żegnają się z Mistrzostwami.

Nawałnica przerwała mecz Francji z Ukrainą, ale nie zatrzymała drużyny Laurenta Blanca przed pokonaniem współgospodarzy euro. Zaś Szwecja po niesamowitym i dramatycznym spotkaniu w Kijowie żegna się z turniejem. Szwedzi zagrali dwa bardzo dobre spotkania, oba przegrali w dość dramatycznych okolicznościach. Wielka szkoda, że tak szybko wrócą do domu, gdyż mecze z ich udziałem zawsze dostarczały kibicom wiele emocji.

Druga kolejka fazy grupowej za nami. Dla nas, najważniejszy mecz odbędzie się jutro. Mecz o wszystko. Mam nadzieję, że czescy fani będą śpiewać „nic się nie stało”, a z milionów polskich gardeł będzie płynęło głośne „dziękujemy!”.

AUTOR: RealAnia

wtorek, 12 czerwca 2012

Euro-szał

Nadeszły jakże długo przez nas wyczekiwane Mistrzostwa Europy. Doczekaliśmy się! Nareszcie! Piłkarskie święto się zaczęło!

Już na wiele dni przed rozpoczęciem mistrzostw na ulicach polskich miast pojawiły się biało-czerwone flagi. Było czuć atmosferę napięcia i wyczekiwania. Te niezwykłe emocje udzieliły się chyba wszystkim rodakom.

W związku z tym naszym euro-szałem miałam obawy (i nadal trochę mam) czy polscy piłkarze udźwigną tak wielką presję, jaka na nich ciąży. Jednak mimo wszystko w pierwszej połowie meczu inaugurującego Euro 2012 podopieczni Smudy zagrali naprawdę dobrze. O drugiej lepiej zapomnijmy. Dla mnie antybohaterem spotkania był Wojciech Szczęsny. Źle się zachował przy straconej bramce, sprowokował rzut karny i osłabił drużynę. Szanse na awans jednak nadal mamy, głównie dzięki fantastycznej obronie strzału z 11 metrów Przemysława Tytonia. Uważam, że jeśli Tytoń nie popełni rażących błędów w meczu z Rosją, powinien strzec bramki Polaków także w następnych meczach. Faworytem grupy A są niewątpliwie Rosjanie, którzy bez większych problemów rozbili we Wrocławiu Czechów. Miejmy tylko nadzieję, że w meczu z Polską już tak łatwo do siatki trafiać nie będą.

W „grupie śmierci” - skazani przez niektórych na porażkę - Duńczycy sprawili nie lada niespodziankę wygrywając z wicemistrzami świata. Dla Holendrów sytuacja w grupie nie wygląda zbyt „różowo”, a właściwie chciałoby się rzec „pomarańczowo”. Duńczycy, choć nie posiadają w swoich szeregach gwiazd pokroju Robbena, Ronaldo czy Lahma, mają kolektyw, czyli to, co w futbolu jest najważniejsze. „Wikingowie” prowadzą w tabeli grupy B wraz z Niemcami, którzy pokonali Portugalię. Jeżeli przegrane ekipy nadal chcą marzyć o awansie muszą wygrać swoje kolejne spotkania. Teoretycznie w gorszej sytuacji znajdują się Holendrzy, gdyż grają z Niemcami, ale jeśli Portugalia będzie nadal tak nieskuteczna jak w starciu z kadrą Joachima Löwa to i w meczu z Danią może pożegnać się z kompletem punktów.

Aktualni Mistrzowie Europy i Świata rozpoczęli swoją przygodę na Euro 2012 od remisu z reprezentacją Włoch. Hiszpanie mogli ten mecz wygrać, ale potężną nieskutecznością „popisał się” Torres, który zmarnował trzy doskonałe sytuacje pod bramką Buffona. Widząc, co na boisku zaprezentował napastnik Chelsea, trener del Bosque powinien poważnie się zastanowić nad obsadą ataku La Roja w kolejnych spotkaniach. Liderem grupy C zostali Chorwaci, którzy po bardzo ciekawym pojedynku pokonali Irlandczyków.

W grupie D Anglicy i Francuzi podzielili się punktami, a współgospodarze Euro - Ukraińcy - po fantastycznym spotkaniu i dwóch golach 36-letniego Szewczenki pokonali Szwedów.

W pierwszej serii spotkań obejrzeliśmy kilka ciekawych pojedynków i sporo bramek. Teraz czekamy przede wszystkim na zwycięstwo naszej reprezentacji.

AUTOR: RealAnia

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Happy New Year!

Nowy Rok właśnie się rozpoczął, więc chciałybyśmy złożyć życzenia, ale nie takie tradycyjne, lecz sportowe – zawodnikom, sobie oraz innymi kibicom.

Iskra

Justynie Kowalczyk, by nie dopadła jej "epidemia astmy".
Polskim Piłkarzom, by walczyli do końca! Zawsze i pomimo wszystko.
Polskim Klubom Piłkarskim życzę bycia "czarnym koniem" Europejskich Turniejów!!
Żużlowcom dobrze utwardzonych torów i porządnych tłumików! :)
Szczypiornistom by mecze kończyli zwycięsko zanim do końca pozostanie jedna wenta!! ;)
Skoczkom narciarskim wiatru pod narty i dalekich lotów.
Moim drogim Siatkarzom, by szli jak dziki w żołędzie, prosto po medal na IO!! :) :)

A wszystkim Polskim Sportowcom zdrowia przede wszystkim! Determinacji, siły i przede wszystkim niezachwianej wiary we własne możliwości. :)

RealAnia

Justynie Kowalczyk czwartej Kryształowej Kuli, trzeciego zwycięstwa w Tour de Ski oraz aby Norweżki nie napsuły naszej „Królowej Śniegu” zbyt dużo krwi.

Polskim szczypiornistom życzę na zbliżającym się ME medalu, najlepiej tego złotego; pięknych, ale przede wszystkim zwycięskich pojedynków, zawsze celnych rzutów i nieprawdopodobnych obron. Bogdanowi Wencie trafnych decyzji i złotych myśli. Zaś Sławomirowi Szmalowi jak najszybszego powrotu do zdrowia.

Polskiej reprezentacji piłki nożnej, aby na mistrzostwach zagrali więcej niż tylko mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Kibicom w Polsce by ten turniej był dla nich niezapomnianą imprezą, oby nie ostatnią, jaką UEFA przyznała naszemu krajowi.

Aby Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski oraz Agnieszka Radwańska pod koniec tego roku, również zagrali w Turniejach Masters. A Łukasz Kubot mógł po każdym swoim meczu tańczyć kankana.

Abyśmy na wiosnę w Lidze Europy znów przeżywali niesamowite emocje za sprawą polskich klubów. A szczęście, które towarzyszyło Wiśle w fazie grupowej, jej nie opuszczało.

Polskim siatkarzom głównie zdrowia, bo woli walki im nigdy nie brakuje.

I oczywiście jak najwięcej medali na IO.

AUTOR: Iskra&RealAnia