Nie ma chyba nikogo, kto by o nim nie słyszał – o nim, jego osiągnięciach, a także walce z chorobą i ze stawianymi mu zarzutami stosowania dopingu.
Lance Armstrong – bo o nim mowa - kolarz, który pomimo choroby nie poddał się, wygrał z nowotworem, powrócił do sportu i stał się żywą legendą. Historia jego życia jest naprawdę piękna. Szkoda tylko, że nieprawdziwa.
Lance budził sympatię. Sama bardzo go lubiłam. Tak, celowo użyłam czasu przeszłego - lubiłam, gdyż dziś już bez cienia wątpliwości wiem, że ta wielka legenda, została zbudowana na oszustwie.
Przez wiele lat Armstrong był oskarżany o doping. Jednak brakowało wystarczających dowodów. Dlatego też, wierzyłam, chciałam wierzyć, że jest niewinny. Możecie nazwać to naiwnością. Jednak myślę, że była to po prostu wiara kibica w sportowca. Wiara w człowieka, który może pokonać własne ograniczenia. Wiara, że chcieć to móc.
Armstrong bardzo długo brnął w kłamstwa, zaprzeczając stawianym mu zarzutom. W końcu, podczas wywiadu z Oprą Winfrey, przyznał się do stosowania dopingu. Dobrze, że w ogóle się przyznał, jednak dla mnie zrobił to zdecydowanie zbyt późno.
AUTOR: RealAnia
Aż chciałoby się rzec: Nareszcie!!!
OdpowiedzUsuń