niedziela, 12 lutego 2012

Sobotnia uczta kibica

Większość ludzi przez cały "roboczy" tydzień odlicza dni i godziny do weekendu, powtarzając często zdanie "byle do piątku". I oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, w końcu to upragniony czas odpoczynku od pracy, czy szkoły. Jednak dla kibiców wszelkich sportów weekend oznacza również, a właściwie przede wszystkich kolejne mecze i związane z nimi emocje, zwłaszcza w tygodniach gdy brak Europejskich rozgrywek, pucharów czy innych dodatkowych wydarzeń sportowych. A miniona sobota była dla kibiców prawdziwą "sportową ucztą". Jeśli ktoś nie ma dość sportu, to zapraszam na mój subiektywny przegląd najważniejszych wydarzeń owego dnia.

Wszystko rozpoczęła kolejna "walka" Justyny Kowalczyk z Marit Bjoergen. Nasza rodaczka długo prowadziła, była pierwsza na dwóch premiach punktowych, jednak niestety ostatecznie to Norweżka wygrała cały bieg i to ona ponownie jest liderką Pucharu Świata. Justyna Kowalczyk traci na dzień dzisiejszy 12 punktów do największej rywalki, co jest stratą jak najbardziej do „odrobienia” w kolejnych biegach.

Po sportach zimowych czas przyszedł na zieloną murawę. A tam czekał na nas hit 25 kolejki Premier League i starcie Manchesteru z Liverpoolem. Mecz rozpoczął się od bezczelnego zachowania Luisa Suareza, który nie podał ręki Patrice'owi Evrze. Dla niezorientowanych wyjaśnię, że po pierwszym meczu tych drużyn Urugwajczyk został oskarżony o rasistowskie zachowanie w stosunku do Francuza, a w konsekwencji Angielska federacja zawiesiła Suareza na osiem meczów. Podczas spotkania przy każdym kontakcie Urugwajczyka z piłką kibice zgromadzeni na Old Trafford raczyli go głośnym buczeniem, jednak pomiędzy piłkarzami nie dochodziło do większych spięć. Na początku drugiej połowy Wayne Rooney zdobył dwie bramki w ciągu zaledwie trzech minut, na co w końcówce spotkania Liverpool odpowiedział tylko jednym golem Suareza. Faktem nie tyle istotnym, co raczej ciekawym do odnotowania jest ogromna radość Evry po końcowym gwizdku, którą sędzia musiał „utemperować” kilkoma słowami. Mecz w Anglii jeszcze się nie skończył, a w Niemczech Dortmund z trzema Polakami w składzie rozpoczynał pojedynek z Bayerem Leverkusen. Jedynego gola na wagę trzech punktów zdobył  Kagawa. Jednocześnie toczył się ważny pojedynek w Lidze Mistrzów Piłkarzy Ręcznych, gdzie Vive Targi Kielce sensacyjnie pokonało MKB Veszprem, dzięki czemu wicemistrzowie Polski zachowali szansę na awans do kolejnej rundy.

Po takich emocjach nie było zbyt dużo czasu na odpoczynek od telewizora. W Serie A Udinese podejmowało AC Milan. I choć gospodarze prowadzili do 77 minuty 1-0, ostatecznie to Rossoneri schodzili z boiska jako zwycięscy. Dla mnie jednak ciekawszym meczem (który głównie oglądałam o tej godzinie) było starcie Tottenhamu z Newcastle United. Na White Hart Lane niesamowitym wyczynem popisał się Adebayor. Reprezentant Togo zaliczył cztery asysty w pierwszej połowie meczu, dokładając gola w drugiej i to głównie za jego przyczyną Spurs rozgromili przyjezdnych aż 5-0.

Wieczór upłynął z Pucharem Narodów Afryki. Gdzie Mali sensacyjnie zdobyło brązowy medal pokonując piłkarzy Ghany 2-0. Ghańczycy mieli walczyć w tym turnieju o złoto, a tymczasem nie zdobyli żadnego medalu.

Jednym słowem sobota pełna sportu i kibicowskich emocji. Oby więcej takich dni!

AUTOR: RealAnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz