czwartek, 8 marca 2012

Igrzyska czas zacząć! cz.I

Z pełną premedytacją nadałam taki tytuł mojemu dzisiejszemu tekstowi. Nasuwa on jasne skojarzenie. Jednak w całej swej przewrotności ma też drugie, a nawet trzecie dno.  O wszystkich chciałam powiedzieć dwa… No dobra może  kilkaset słów:) Ale zacznijmy od początku…

Wczoraj odbył się ostatni  mecz zasadniczej fazy PlusLigi. AZS Częstochowa podejmował Delectę Bydgoszcz i swym zwycięstwem zamknął pierwszy etap rozgrywek o Mistrzostwo Polski. Choć na początku sezonu wydawało się, że ostateczny wynik(obrazowany w tabeli) będzie nieco inny niż w poprzednich latach, koniec końców Skra znowu jest pierwsza(!!).  Zatem ten, kto liczył na zmianę na szczycie to może powiedzieć sobie, że „ szału nie ma”. Nie zmienia to faktu, że akurat mnie taki układ tabeli bardzo cieszy:) W tym względzie jestem nieobiektywna. Koniec rundy zasadniczej to jakby nowy początek. Bowiem faza play-off to tak naprawdę pierwsza droga do medali.  Choć początkowo wygląda jak walka gigantów z maluczkimi to jednak niektóre mecze zapowiadają się bardzo walecznie! Konstrukcja fazy play- off zakłada, że drużyna z pierwszą lokatą, po fazie zasadniczej gra z ostatnią ekipą (tzn. ósmą), druga z przedostatnią  (siódmą) itd. Każda runda to mecze do trzech zwycięstw. O ile, więc potyczki Skry z Politechniką Warszawską,  Zaksy z Fartem Kielce czy Resovii z Częstochową zapowiadają się dosyć jednostronnie, o tyle mecze Jastrzębskiego Węgla z Delectą Bydgoszcz nadają nieco pikanterii i smaczku całym rozgrywkom. Pierwsze spotkania już jutro!

Tak, więc zaczynamy zabawę, a nagrodą będzie tytuł Mistrza Polski. Chętnych na niego jest kilku, więc pokuszę się (swoim zwyczajem) o parę spekulacji. Skra to pewniak do finału. Bądź, co bądź już siedem lat z rzędu rządzi i władzy oddać nie zamierza. Ma stabilny skład i choć forma nieco… falowała na przestrzeni całego sezonu, to mimo wszystko panowie z Bełchatowa liderami pozostali. Zaksa po świetnym początku rozgrywek, który zwiastował wielki przełom na polskich parkietach, miała pecha. Epidemia kontuzji w zespole znacznie osłabiła jej pozycję i mimo, że kędzierzynianie utrzymali drugą lokatę w tabeli to lekko im nie było. Teraz jednak wszystko wraca do normy i myślę, że Zaksa to drugi  pretendent do finałowej pary. Resovia miała swoje wzloty i upadki. Świetnie sobie radzi w Pucharze Cev i już niedługo w półfinale zmierzy się z Ach Volley Ljubljana. Jednak moim zdaniem na Mistrzostwo Polski jej nie stać.  Obstawiam, że raczej jak w poprzednich latach, rozegra mecze o trzecie miejsce. Delecta Bydgoszcz to dla mnie hit sezonu. Transfer Stephana Antigi był strzałem w dziesiątkę i zaprowadził ten zespół tu gdzie jest teraz, czyli na miejsce czwarte w tabeli.  Bydgoszczanom na drodze do strefy medalowej staje już tylko (a może aż!), Jastrzębski Węgiel. No i właśnie tu się sprawa komplikuje. Klubowi Wicemistrzowie świata to dla mnie drużyna-enigma. Bardzo silny skład, gwiazdorski wręcz, lecz bardzo… niestabilny. Ostatnie kilka spotkań to pasmo porażek, na które niewątpliwie miały wpływ kontuzje zarówno Michała Łaski jak i Zbigniewa Bartmana.  Do tego problemy z rozgrywającymi…  Kontuzja jednego, szybkie sprowadzenie drugiego, a trzeciego sprawy prywatne wysłały za ocean…  Rozchwiana ekipa to i wyniki też nieco... rozchwiane. Mimo to, pokładam w tym zespole jakąś, małą nadzieję. Myślę, że może stać się czarnym koniem tych rozgrywek i nieźle namieszać. Kto jak nie Jastrzębski Węgiel??!!Akurat  bardzo bym sobie tego życzyła. Tak dla dobra sportu:)

Choć pozostałe drużyny wielkich szans na medale nie mają, to nie skreślałabym ich tak od razu. Mogą, bowiem liderom napsuć trochę krwi. Fart Kielce ma swoje dobre dni, kiedy naprawdę stawia poprzeczkę przeciwnikom bardzo wysoko (jak choćby w ostatnim meczu ze Skrą). AZS Częstochowa i Politechnika Warszawska są na fali wznoszącej za sprawą Pucharu Challenge. Oba zespoły  grają w półfinałach tego turnieju, a uskrzydlone zwycięstwami w nim,  na rodzimym parkiecie mogą sobie śmiało poczynać. Nie bagatelizowałabym, zatem żadnej z drużyn. Jeśli ktoś nie ma nic do stracenia, to podejmując ryzyko może bardzo wiele zyskać. Chyba to będzie najgroźniejszą bronią trzech wspomnianych ekip.

Zostały nam jeszcze dwie drużyny (miejsce 9. i 10.) i choć grają one tylko o przysłowiową „pietruszkę”, gdyż w tym roku z PlusLigi nikt nie spada,  to mam nadzieję, że zarówno Lotos Trefl Gdańsk jak i Indykpol Olsztyn łatwo skóry nie sprzedadzą.  Pałam, z nieznanych mi przyczyn,  większą sympatią do tego drugiego zespołu, więc kierując się subiektywnym, emocjonalnym odczuciem liczę, że to oni zwyciężą w całej potyczce.  Aczkolwiek Lotos też ma swoje atuty.  Trudno, zatem określić rezultat. Obie drużyny mają jednakową ilość porażek i zwycięstw. Indykpol ma zaledwie 3 sety wygrane więcej, dlatego uplasował się ciut wyżej od Lotosu (dokładnie dwa punkty wyżej). Jednak w obu meczach fazy zasadniczej pomiędzy tymi ekipami to Gdańsk zwyciężał. Są, więc nadzieje na miłe, dla oka kibica widowisko.

Reasumując moje myśli: Igrzyska czas zacząć! Kto zostanie rzucony na pożarcie lwom? Czy poleje się krew? A może ktoś stanie się nieoczekiwanie wielkim gladiatorem? Herosów Ci u nas dostatek. Zapraszam na trybuny!

P.S . Rozpisałam się… RealAnia powie zapewne "jak zawsze"!:) Zatem druga część moich igrzyskowych rozważań” już niedługo!

AUTOR: Iskra

1 komentarz: