10 punktów. Ta magiczna liczba była dotąd spełnieniem marzenia każdego madridisty. Była nadzieją na detronizację i udowodnienie, że stereotyp „wielkiego Realu w cieniu wielkiej, najlepszej na świecie i w historii tej planety, Barcelony” to bujda na resorach.
10 punktów. Wydawało się, że to dystans nie do pokonania, nawet dla piłkarzy z Camp Nou. Na 11 kolejek przed zakończeniem sezonu w sercu moim, RealAni i wielu innych kibiców drużyny Królewskich zatliła się niezachwiana wiara, że w tym roku nasz zespół nie będzie TYM drugim. Zawsze krok za Barcą.
10 punktów. Wydawało się, że to dystans nie do pokonania, nawet dla piłkarzy z Camp Nou. Na 11 kolejek przed zakończeniem sezonu w sercu moim, RealAni i wielu innych kibiców drużyny Królewskich zatliła się niezachwiana wiara, że w tym roku nasz zespół nie będzie TYM drugim. Zawsze krok za Barcą.
Jednak wczorajszy mecz Realu zamienił madrycki sen w koszmar. Rozczarowanie zmieszane z żalem i wściekłością tworzą w mojej głowie niezwykły mix emocji, który tutaj z siebie wyrzucę.
8 punktów. Mecz z Malagą. Remis 1:1. Wymówka: „Przecież każdemu może się zdarzyć słabszy dzień prawda?! Mamy jeszcze 8 punktów!! :D”
8 punktów. Mecz z Malagą. Remis 1:1. Wymówka: „Przecież każdemu może się zdarzyć słabszy dzień prawda?! Mamy jeszcze 8 punktów!! :D”
6 punktów. Mecz z Villarealem. Remis 1:1 Wymówka: „ Ten rzut wolny… Piłka nie do obrony! Mieliśmy pecha! Może zamiast kłócić się z arbitrem i kim jeszcze popadnie strzelilibyśmy jeszcze ze dwie bramki? Co tam… Mamy jeszcze 6 punktów przewagi!”
4 punkty. Mecz z Valencią. Remis 0:0. Wymówka: …. …. ….
Brak mi słów. Mamy najlepszych napastników w historii Ligi Hiszpańskiej,(Ronaldo, Benzema i Higuain strzelili razem ponad sto goli bijąc rekord piłkarzy Barcelony), a do siatki trafić nie umiemy. Choć mamy parę idealnych sytuacji! Tego już nie da tłumaczyć się pechem! To brak konsekwencji, brak skuteczności i brak pomysłu na prowadzenie piłki! Za to można mówić o szczęściu, bo wczoraj bardzo (bardzo!) niewiele brakowało, a trzy punkty na Santiago Bernabeu zdobyłaby Valencia.
4 punkty. Mecz z Valencią. Remis 0:0. Wymówka: …. …. ….
Brak mi słów. Mamy najlepszych napastników w historii Ligi Hiszpańskiej,(Ronaldo, Benzema i Higuain strzelili razem ponad sto goli bijąc rekord piłkarzy Barcelony), a do siatki trafić nie umiemy. Choć mamy parę idealnych sytuacji! Tego już nie da tłumaczyć się pechem! To brak konsekwencji, brak skuteczności i brak pomysłu na prowadzenie piłki! Za to można mówić o szczęściu, bo wczoraj bardzo (bardzo!) niewiele brakowało, a trzy punkty na Santiago Bernabeu zdobyłaby Valencia.
W ostatnim wywiadzie Iker Casiilas powiedział, że teraz „każdy mecz będzie jak finał”. Na myśl o tych słowach ogarnia mnie pusty śmiech. Z taką grą to my zasługujemy, co najwyżej na finał II Ligi Podwórkowej Azerbejdżanu! Nie wiem gdzie podziała się mobilizacja Królewskich, jakiś duch walki, ambicja, COKOLWIEK, co motywowało ich do zwycięstw!
Uwielbiam ten klub, odkąd byłam nastolatką, ale nie mogę patrzeć jak takie mecze, takie błędy rujnują mozolnie budowaną pozycję Realu. Jak topnieją punkty i nadzieje na utarcie nosa Katalończykom. Jak kolejni kibice sukcesów Barcy wyśmiewają mój klub! Ale trudno im się dziwić koro piłkarze Los Blancos sami dają im broń do ręki.
Może zamiast budzić kontrowersje kolejnym wachlarzem kolorowych kartek, utarczkami z arbitrami i zawodnikami przeciwnych drużyn, Real weźmie się do roboty? Może zamiast czekać na potknięcia rywali ekipa z Madrytu zacznie liczyć na siebie? Smak hańby, wstydu i rozczarowania my, kibice Realu Madryt znamy aż za dobrze.
Uwielbiam ten klub, odkąd byłam nastolatką, ale nie mogę patrzeć jak takie mecze, takie błędy rujnują mozolnie budowaną pozycję Realu. Jak topnieją punkty i nadzieje na utarcie nosa Katalończykom. Jak kolejni kibice sukcesów Barcy wyśmiewają mój klub! Ale trudno im się dziwić koro piłkarze Los Blancos sami dają im broń do ręki.
Może zamiast budzić kontrowersje kolejnym wachlarzem kolorowych kartek, utarczkami z arbitrami i zawodnikami przeciwnych drużyn, Real weźmie się do roboty? Może zamiast czekać na potknięcia rywali ekipa z Madrytu zacznie liczyć na siebie? Smak hańby, wstydu i rozczarowania my, kibice Realu Madryt znamy aż za dobrze.
AUTOR: Iskra
Spokojna głowa. Zobacz terminarz. Gracie (oprócz nas) z samymi słabybymi drużynami, my mamy gorszy terminarz. Z Atletico wygracie, bo oni się podłożą, żeby jak coś puchar został w Madrycie. Jak dla mnie to niestety dowieziecie do końca 1 punkt przewagi nad Barca.
OdpowiedzUsuńTerminarz?? Od początku wszyscy mówią że Real ma gorszy kalenadarz.Real gra na wyjeździe z Atletico, Barceloną, Athletic.Nie nazwałabym Bilbao słabą drużyną.
OdpowiedzUsuńAni ja. Bilbao może nam napsuć krwi bardziej niż Villareal czy Malaga. I szczerze wątpię, że Atletico się podłoży. Kto jak kto, ale raczej nie przepuszczą żadnej okazji żeby upokorzyć królewskich. Czy dowieziemy 1 punkt? Wolę nie spekulować. Ale fakt, że mogliśmy dowieźć 10 i udowodnić, że Real wcale nie jest taki "daremny" jak wszyscy myślą, a niestety nie dowieziemy, jest bardzo bolesny.
OdpowiedzUsuńNie rozśmieszajcie mnie, gracie z Mallorcą (15!), Granadą (16!), i Gijon (20!). Pewne 9 pkt. Do tego gracie u siebie ze słabą w tym sezonie Sevillą (8). Prócz tego gracie z nami i Bilbao (11). My za to gramy z Malagą (3!), Levante (5!), Rayo (12), Espanyol (9), Betis (13). Łatwo zauważyć, że macie łatwiejszy terminarz niż my.
OdpowiedzUsuńTaaa... Malaga też miała być łatwym meczem a skończyło się jak zwykle. Zasłanianie się terminarzem to dość naciągana teoria.. Boisz się o dyspozycję Barcelony, że już szukasz wymówek z kosmosu dla ewentualnego zwycięstwa Realu z całej stawce?
OdpowiedzUsuńEeeeee nie? La Liga nie interesuje mnie w tym sezonie tylko LM.
OdpowiedzUsuńMhm.. Oczywiście:)
OdpowiedzUsuń