Ileż to musiało upłynąć łez kibiców Los Blancos, by mogli wreszcie zobaczyć tak grający Real w El Clásico? „Królewscy” w rewanżowym starciu z Barceloną pokazali charakter, wolę walki i udowodnili, że przyjeżdżając na Camp Nou nie jest się z góry skazanym na porażkę.
Po pierwszej połowie meczu nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Jakim sposobem grając, aż tak dobrze z Barceloną można przegrywać 2-0? Jak Higuain mógł nie wykorzystać tylu dogodnych sytuacji? Czy nad drużyną z Madrytu wisi, aż takie fatum? Szczerze mówiąc przy tak niekorzystnym wyniku w dwumeczu i bramkach straconych „do szatni” traciłam z każdą minutą resztki nadziei. Jednak zawodnicy Realu nie mieli zamiaru złożyć broni. Kontynuowali swoją dobrą grę. Walczyli do końca o każda piłkę, doprowadzili do remisu, a swoim kibicom ponownie pokazali, że są niesamowitą drużyną, która nigdy się nie poddaje.
Tak naprawdę to piłkarze Mourinho powinni grać dalej w rozgrywkach Pucharu Króla, gdyż zdobyli trzy bramki. Niestety arbiter był innego zdania. Anulował gola Ramosa, uzasadniając go faulem na Alves'ie. Jednym z kontrargumentów kibiców Barcy do - moim zdaniem niewłaściwej decyzji sędziego - jest przekonanie, że Diarra powinien wcześniej zostać wyrzucony z boiska. Może tak, może nie. Na takie zarzuty odpowiem po prostu jednym zdaniem: nie naprawisz jednego błędu, popełniając inny, jeszcze większy. Zwłaszcza jeśli ta pomyłka dotyczy gola na wagę awansu do kolejnej rundy i możliwości obrony trofeum.
Mimo odpadnięcia z rozgrywek jestem dumna z postawy zawodników z Madrytu. Zagrali z Barceloną jak równy z równym, pozostawili na boisku po sobie nawet lepsze wrażenie niż Katalończycy. I mam jedynie nadzieję, że powiedzenie „grali jak nigdy, odpadli jak zawsze” nie przylgnie do Realu na długo…
AUTOR: RealAnia
Postawa Królewskich zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Nie wiem co powiedział im w przerwie, w szatni Mourinho, ale cokolwiek to było doprowadziło do zmartwychwstania! Szeregi Barcelony musiały przeżyć swoisty świt żywych trupów, widząc jak Real odradza się i prowadzi zmasowany atak na ich bramkę. Podejrzewam, że całe Camp Nou zadrżało w rytm ciarek na plecach i drżenia kolan Pinty:P A po drugiej bramce serca katalońskich kibiców na pewno stanęły... Och bezcenna satysfakcja:D Zgadzam się z Tobą Aniu! Mimo porażki możemy być dumne. Z walki, determinacji i niesamowitego potencjału jaki pokazali nasi Los Blancos!!:D aż chce się śpiewać Hala Madrid!!
OdpowiedzUsuń