wtorek, 27 marca 2012

Takich „prezentów” nie chcemy

Człowiek z natury jest istotą złośliwą i łatwiej zapamiętuje pomyłki innych ludzi, niż ich sukcesy. Z wpadkami bramkarzy jest podobnie. Bardziej zapadają nam w pamięć ich katastrofalne błędy, niż udane interwencje.

No dobra, wcale tak nie jest. Choć ma to zastosowanie w przypadku błędów bramkarza przeciwnej drużyny. No, bo przecież, nie będziemy się zachwycać paradami golkipera, które sprawiają, że „naszym” jakoś w tym meczu nie idzie. Chyba, że ktoś jest wspaniałomyślny. Ja bynajmniej taka nie jestem (podczas oglądania meczu oczywiście).

Zazwyczaj jest też tak, że konsekwencją „wpadki” piłkarza, stojącego między słupkami bramki, są spore problemy jego zespołu. Niemniej jednak pomyłka, która przydarzyła się „bohaterowi” tego tekstu, paradoksalnie zaszkodziła nie jego drużynie, ale jej największemu rywalowi.

Podanie, jakim „popisał się” Victor Valdes przyniosło w rezultacie najszybszego gola w historii klasyków. W tamtej chwili, wielu sympatyków Realu pomyślało: to jest ten dzień! Ten wieczór, w którym wreszcie Los Blancos wygrają w lidze El Clásico. Ja wtedy chciałam tylko jednego, a mianowicie zakończenia spotkania. Wiem, niezbyt optymistyczne myślenie z mojej strony. Przed nami było jeszcze, co najmniej 89 minut meczu. Jednak w głębi serca przeczuwałam, że coś złego się jeszcze przez ten czas wydarzy…..

Szybko uzyskane prowadzenie, źle podziałało na graczy Realu. Zdobyli bramkę, na którą w ogóle w tym meczu nie zasłużyli, no, bo jak mieli zasłużyć? Była przecież dopiero 21 sekunda meczu, a w tak krótkim czasie nic na boisku się jeszcze nie zdarzyło. Nic, oprócz fatalnego błędu bramkarza przyjezdnych. Zaistniała sytuacja, sprawiła, że piłkarze Mourinho poczuli, iż fortuna tego dnia im sprzyja, a skoro los wreszcie w meczach z Dumą Katalonii się do nich uśmiechnął, to tym razem rezultat będzie inny. Nic bardziej mylnego. Jak wiemy fortuna kołem się toczy i na pstrym koniu jeździ. Co pokazała szczególnie przy strzale Xaviego.

Dobrze pamiętamy jak ten mecz się zakończył. Dlatego też uważam, że wszystkiemu winny był błąd Valdesa. To od niego zaczęło się całe nieszczęście piłkarzy z Santiago Bernabéu. Byli przecież w świetnym rytmie meczowym, dobrze przygotowani do starcia z ekipą Guardioli. Mieli również swój własny plan na rozegranie tego spotkania, ale „prezent”, jaki dał im bramkarz Blaugrany sprawił, że niestety uwierzyli, iż szczęście „załatwi” całą sprawę za nich. Ta wiara okazała się zgubna.

AUTOR: RealAnia

1 komentarz:

  1. Dzięki!! Uwielbiam jak tak piszesz:* Może również dlatego, że kocham bramkarzy:P A ta akcja akurat zapadnie mi w pamięć na długo... dlatego, że była pierwszą od dawna budząca nadzieje na udane dla każdego madridisty GranDerbi!

    OdpowiedzUsuń