W niedzielę, 7-go października, oczy większości kibiców będą zwrócone na stadion Camp Nou, gdzie rozegra się 222. oficjalne „El Clásico”. Spotkanie, o którym powiedziano już tak wiele, choć nadal jest tyle do powiedzenia.
Ale to już było
W ostatnich latach Real Madryt i Barcelona mierzyły się ze sobą bardzo często. Obie ekipy „walczyły” nie tylko w lidze, ale również w Pucharze i Superpucharze Hiszpanii, a także w rozgrywkach Champions League. Zdarzyło się nawet, że w przeciągu jednego miesiąca odbyły się aż cztery mecze pomiędzy tymi drużynami. Przez to, unikalność i niezwykłość samego spotkania trochę zmalała. Jednak, mimo wszystko, w każdym z tych meczów toczyła się inna, nowa historia. A emocje zawsze były ogromne.
Także w obecnym sezonie odbyło się już spotkanie gigantów. W dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii lepsza okazała się drużyna Jose Mourinho. Jednak najbliższy mecz to już zupełnie inna rozgrywka. Jest to spotkanie ligowe, więc wszystko rozstrzyga się w przeciągu 90 minut. Jeden mecz, jeden zwycięzca. No chyba, że, będzie remis.
Kłopoty Realu
Aktualna sytuacja Realu Madryt w lidze jest, delikatnie mówiąc, nieciekawa. Po sześciu kolejkach „Królewscy” tracą do liderującej Barcelony aż 8 punktów. Z jednej strony na 32. kolejki przed końcem sezonu nie jest to różnica niemożliwa do zniwelowania. Jednak, jak pokazuje historia, drużyna ze stolicy Hiszpanii jeszcze nigdy nie zdobyła tytułu, gdy jej strata do lidera wynosiła osiem „oczek”. Dlatego też, aby nadal myśleć o obronie tytułu mistrzowskiego, Real absolutnie nie może tego spotkania przegrać.
Piłkarze Mourinho tracą w lidze do Barcelony osiem punktów, ponieważ po prostu grali źle. Razili nieskutecznością, często grali „bez polotu”. Brakowało im pomysłu na rozgrywanie poszczególnych akcji. Przez to wszystko, stracili punkty w meczach z Valencią, Getafe i Sevillą. Cenne punkty.
Jedno z lepszych, jeśli nie najlepsze spotkanie, od czasu wygrania w sierpniu Superpucharu kraju, „Los Blancos” rozegrali w Lidze Mistrzów, pokonując mistrza Anglii - Manchester City. Jednak ta wygrana oraz pokonanie wysoko Deportivo La Coruna i Ajaksu nie dowodzą, że kryzys został już zażegnany. Real w ostatnich latach w Lidze Mistrzów zawsze ogrywał drużynę z Holandii, a również o Deportivo nie można powiedzieć, iż jest to ekipa z „najwyższej półki”. Tak, więc jedno prestiżowe zwycięstwo z City „wiosny nie czyni”.
Problemy Barcelony
Wbrew pozorom nie tylko w stolicy martwią się o najbliższy mecz. Barcelona dotychczas wygrała wszystkie swoje mecze zarówno w Primera División, jak i Lidze Mistrzów. Poległa tylko raz, w spotkaniu rewanżowym o Superpuchar Hiszpanii, z Realem.
Jednak zwycięstwa sporo kosztowały piłkarzy z Katalonii. Kapitan, Carles Puyol będzie pauzował dwa miesiące, po tym jak zwichnął łokieć w spotkaniu z Benficą Lizbona. Inny kontuzjowany stoper Barcy - Gerard Pique - walczy by zagrać w El Clásico. Brak dwóch filarów obrony to z pewnością spory problem dla Tito Vilanovy. Najprawdopodobniej na środku obrony zagra Mascherano, który poprzedniego „El Clásico" z pewnością nie wspomina najlepiej.
Ważne punkty
W zeszłym sezonie, wygrywając hiszpański Klasyk na Camp Nou, Madryt odebrał wszelkie nadzieje Barcelonie na zdobycie tytułu. W niedzielę to samo może uczynić drużyna Tito Vilanovy. Gdy pokonana odwiecznego rywala, osiągnie nad nim olbrzymią przewagę punktową.
Zaś, jeśli Real Madryt chce „uratować” sezon ligowy, nie może z Katalonii wrócić bez zdobyczy punktowej. Remis, choć jest oczywiście lepszy niż porażka, niczego większego nie wniesie do sytuacji Realu w tabeli ligowej. Natomiast wygrana pokaże, że po kryzysie w Madrycie nie ma już śladu, a obrona mistrzostwa jest jak najbardziej realna.
AUTOR: RealAnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz