środa, 14 września 2016

„Lektury dla kibica” – Burzliwe życie Iversona

NBA pełna jest wielkich osobowości. Wiążą się z nimi ciekawe historie, które z nieskrywaną przyjemnością poznaję czytając książki o znanych koszykarzach i ich drużynach. Na blogu znajdziecie recenzje książek o życiu Michaela Jordana, Shaquille’a O’Neala, Dennisa Rodmana, Larry’ego Birda i Magica Johnsona, trenera Phila Jacksona, a także opowieści o olimpijskiej Drużynie Marzeń i Los Angeles Lakers. Dziś czas na byłego zawodnika Sixers.

Rozdział 106.

Iverson. Życie to nie gra - Kent Babb

Hazard, alkohol, agresja były stałymi elementami jego życia. To one ściągały go na dno latami. Na powierzchni trzymała go zaś koszykówka. Jedynie gra pozwalała zapanować nad niezwykle burzliwym życiem. I choć więcej czasu przesiadywał w barach niż na treningach to trafił do Galerii Sław NBA. Allen Iverson miał wielki talent, dzięki któremu wyrwał się z biedy i został gwiazdą Philadelphia 76ers. Ale po przeczytaniu jego biografii nie mogę oprzeć się wrażeniu, że swój potencjał w znacznej mierze zmarnował, bo mógł stać się naprawdę wielkim zawodnikiem. Tymczasem nigdy nie zdobył mistrzostwa NBA. Co więcej, w pewnym momencie, stał się w lidze persona non grata.

„Iverson pozostawiał za sobą tylko zgliszcza drużyn i działaczy, którzy najpierw dali się nabrać na jego obietnice, a potem przyglądali się bezradnie, jak Allen niszczy ich klub od środka.”

Oceniając jednak postać Iversona nie można zapominać jak trudną drogę przeszedł. Matka alkoholiczka, ojciec recydywista – z takiego środowiska wywodzi się koszykarz. Allen miał niewątpliwie trudne dzieciństwo. Zamiast się uczyć odwiedzał podłe miejsce by odebrać dla matki narkotyki. Później, gdy rodzicielka nie była w stanie opiekował się młodszymi siostrami. Wałęsał się po ulicach, aby uciec od kolejnej domowej imprezy. Po jednej z bójek trafił do więzienia. Mimo wszystkich przeciwności dostał się do NBA. Spełnił marzenia, dotarł na szczyt, by potem znów wrócić do piekła tracąc rodzinę i miliony dolarów.

„Jego niepokorny charakter, który kiedyś sprawił, że Iverson nie chciał pogodzić się z rzeczywistością życia w Hampton, odbił się od dna i dotarł na szczyty NBA, teraz doprowadził do tego, że znalazł się na finansowym dnie.”

Kent Babb w książce „Iverson. Życie to nie gra” przedstawia historię amerykańskiego koszykarza, głównie poprzez historie jego upadków... naprawdę wielu upadków. Wybryki, błędy, pomyłki tym wypełnione było jego życie. To bezkompromisowa opowieść, ujawniająca kulisy wydarzeń, których bohaterem – zwykle negatywnym – był Iverson. W lekturze nie brakuje tematów czysto koszykarskich, jak i tych najbardziej osobistych.

„Przecież jedna kolejka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda? Można się trochę wyluzować. No dobra, najwyżej dwie kolejki.”

Autor zręcznie przeplata historie odległe z wątkami bardziej współczesnymi. W książce nie jest utrzymana typowa chronologia wydarzeń, ale to lawirowanie pomiędzy okresami życia bohatera to urozmaicenie, które sprawia, że dziennikarz utrzymuje koncentrację czytelnika. Książka jest bardzo ciekawa i godna polecenia, choć autor sam przyznaje, że historia przez niego przedstawiona jest niepełna. Uważa tak, gdyż jest to tylko biografia, w której brakuje najważniejszego głosu - głosu samego Allena Iversona. Jednak pomimo tego drobnego uszczerbku książka jest bardzo rzetelna. Dziennikarz przeprowadził mnóstwo wywiadów, przeczytał setki artykułów i stron akt sądowych. Wykonał ogromną pracę by całościowo ukazać postać Iversona.

 „[…] jego zaangażowanie w grę i poświęcenie dla klubu pokazały światu, że sportowca i człowieka nie można oceniać tylko na podstawie tego, jak wygląda.”

Czytają tę książkę dowiecie się, dlaczego kiedy Allen pojawił się na świecie jego matka od razu pomyślała, że jej syn będzie koszykarzem, czy też podobiznę, którego sportowca Iverson narysował na ścianie swojego pokoju marząc w dzieciństwie o innym, lepszym życiu. Odkryjecie, w kim szukał źródła stabilizacji w swoim niespokojnym życiu, dlaczego postanowił przedwcześnie opuścić uniwersytet i przejść na zawodowstwo oraz kto zawsze trwał przy koszykarzu, mimo upływu lat, jego wzlotów i upadków.

„Kiedy mecz się rozpoczynał, Allen błyszczał, szalał i nie zamierzał się niczym ani nikim przejmować, nawet Michaelem Jordanem.”

Przeczytacie jak brzmiało jego życiowe motto, jak zareagowali mieszkańcy jego rodzinnego miasta, gdy Iverson minął crossoverem samego Michaela Jordana, jak również, dlaczego jego kariera rapera zakończyła się, zanim na dobre się rozpoczęła. Dowiecie się, w jaki sposób prezydent Sixers załagodził konflikt między Iversonem a trenerem zespołu, czego szef drużyny najbardziej nie cierpiał w koszykarzu oraz akcja, przeciwko któremu zawodnikowi była „najbardziej charakterystycznym symbolem umiejętności Iversona”.

„Jeśli ktoś rodził się w takim świecie, to czy był skazany, że nawet mimo sukcesu pewnego dnia ujrzy swoich wciąż jeszcze młodych przyjaciół w trumnach?”

Odkryjecie na ile Iverson wycenił życie swojej żony grożąc jej, że bez trudu mógłby zlecić jej morderstwo oraz czego można było się spodziewać po rozmowie z Iversonem, niezależnie od jego humoru. Przeczytacie nawet, jakie warunki zawierała intercyza, za pomocą, której jego żona chciała ratować małżeństwo, a w konsekwencji, której koszykarz stracił kontrolę nad wielomilionowym funduszem powierniczym Reeboka.

„Pokręcił głową i stwierdził, że niezależnie od bogactwa i sławy, facet z ulicy nigdy nie ucieknie na tyle daleko, żeby ulica nie była w stanie go dopaść.”

Historię Iversona powinien poznać każdy, gdyż jest ona bardzo cenną lekcją. Lekcją o tym, że życie osobiste sportowca nie jest wyłącznie jego prywatną sprawą. Urok, talent i legenda Iversona skutkowały tym, że miał on ogromny wpływ na innych ludzi. Dzięki temu wiele rzeczy uchodziło mu na sucho. Dzięki zdobywanym punktom i zwycięskim za jego sprawą meczom wiele osób przymykało oczy na jego wybryki i sygnały ostrzegawcze, które mogły być jednocześnie niemym wołaniem o pomoc...

Po Iversonie pozostaje mały niesmak i jednocześnie ogromny niedosyt! Jego talent mógł, bowiem błyszczeć znacznie mocniej i znacznie dłużej. Czasem największym wrogiem człowieka jest on sam.

 „Bo przecież w amerykańskiej kulturze dużo łatwiej jest sądzić, że nasi najbardziej utalentowani sportowcy są czyści i mają dobre chęci.”


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.


Źródło zdjęcia: własne

AUTOR: RealAnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz